niedziela, 27 października 2013

Rozdział 24 " Z chęcią pojadę z Tobą "

Z mojego świata wyrwał mnie dźwięk budzika. Nie otwierając oczu wyłączyłam namacalnie ten cholerny dzwonek i próbowałam z powrotem wtulić się w Liama, który powinien leżeć koło mnie. No właśnie powinien... Automatycznie uniosłam zaspane powieki i zeskanowałam otoczenie wokół mnie. Nic. Nie było go. Za to do moich nozdrzy uderzył zapach jajecznicy. Zapewne Li robi śniadanie. Leniwie się przeciągnęłam i spojrzałam na zegarek. Godzina dziewiąta osiemnaście. Długo nie spałam. Skoro dzisiaj sobota to czemu  mój budzik zadzwonił? Wzięłam szybko do ręki telefon i chciałam sprawdzić spis ostatnich połączeń, gdy mój telefon znowu zadzwonił.      Babcia dzwoni...     Nacisnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- Halo? - zapytałam jeszcze lekko zaspanym głosem. 
- Megii? Wnusiu tutaj babcia. - po drugiej stronie słuchawki usłyszałam ten ciepły głos staruszki.
- Cześć babciu. Jak tam u Ciebie? - zapytałam z grzeczności.
- Bardzo dobrze. Dziękuje, że pytasz. - odparła.
- A jak trzyma się Oliver? - dwa lata po śmierci taty zmarł też mój dziadek. Babcia bardzo to przeżyła, ale od kilku lat towarzyszy jej Oliver - bliski przyjaciel dziadka. 
- Też świetnie. Nadal prowadzimy sklep z pamiątkami, a pomaga nam jego wnuczek Jay i Maja. - oznajmiła kobieta z entuzjazmem. Maja..? Maja..? Coś mi się kojarzy. No przecież! Jak ja mogłam zapomnieć. Maja to wnuczka przyjaciółki mojej babci. Jak byłam mała i przyjeżdżaliśmy do babci to się bawiłam właśnie z Majką. Ciekawe co u niej? Pamiętam, że za malucha byłyśmy nierozłączne. W ogóle to ona mnie jeszcze pamięta?
- Wracając kochana. Zadzwoniłam, aby się zapytać czy nie miałabyś ochoty odwiedzić starej babuni? Stęskniłam się za Tobą maleńka, a Jay z Mają jadą dziś do Londynu po dostawę dla nas i pomyślałam czy nie zabrałabyś się z nimi na weekend? - zaśmiałam się cicho pod nosem na jej słowa. 
- Oczywiście babciu. Z chęcią. - odpowiedziałam od razu. - W sumie zależy też czy mama się zgodzi.
- Oto się nie martw już z nią rozmawiałam. - oznajmiła. W głowie miałam jeszcze jeden powód, aby nie jechać.
- Babciu, a mogłabym wziąć kogoś ze sobą? - zadałam dosyć proste pytanie.
- Tego twojego chłopaka? - zapytała się, po czym z jej ust wydobył się cichy chichot nie dostając przez chwilę żadnej odpowiedzi z mojej strony. - Mama mnie uprzedziła, że pewnikiem nie będziesz chciała go zostawić. Oczywiście, przyjedź z nim. Z chęcią go poznam. 
- Ummm... Okej, a o której dokładnie Maja będzie z tym chłopakiem? - spytałam nieśmiało, a w tym samym czsie do pokoju wszedł uśmiechnięty Li z tacą w ręku, na której znajdował się talerz z jajecznicą i sokiem jabłkowym. Spojrzał na mnie pytająco, unosząc jedną brew. Przyłożyłam palec do ust, dając mu znak, że ma być cicho, na co kiwnął głową.
- O 14 będą u Was pod domem. Podałam im adres. Bądźcie gotowi. Jutro Oliver i ja was odwieziemy. 
- Dobrze babciu. Na pewno będziemy gotowi. Do zobaczenia. Buziaki.- powiedziałam i się rozłączyłam.
- Babunia dzwoniła? - chłopak zapytał lekko rozbawiony.
- Taaak... - odparłam ziewając ospale.
- Mam śniadanko dla Ciebie. - zaśmiał się lekko pod nosem i usiadł obok mnie na łóżku i podał mi tacę z jedzeniem.
- Mwaah! Dziękuje Kreciku. - cmoknęłam go w policzek i wzięłam się za pałaszowanie. - Masz jakieś plany na ten weekend? - zapytałam połykając kolejną porcje jedzenia.
- Nie, nie mam.
- To już masz. - zachichotałam widząc jego reakcje.
- W coś ty mnie wrobiła? - zapytał podejrzliwie przymrużając oczy.
- No bo babcia mnie do siebie zaprosiła, a ja nie chce jechać tam sama. - dodałam szeptem spuszczając głowę. Wiedziałam, że to go może skruszy. Tak wiem jestem mądra.
- Ejjj, nic się nie stało. Z chęcią pojadę z Tobą. A o której jedziemy?
- Em... Jeśli dobrze pamiętam o czternastej mamy być gotowi. - powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Okej to się zbierajmy, bo ja muszę jeszcze skoczyć do siebie do domu. - odparł z uśmiechem.
- Zgoda.
_______________________________
Taki króciutki, ale chciałam go dokończyć, gdyż następny pojawi się już epilog. :c Nie będę się rozpisywać, więc życzę miłego tygodnia, bo juto do szkoły żabcie :33

niedziela, 20 października 2013

Emmm... Halo?

Dobry...

Pojawiam się tu po ponad dwu miesięcznej nieobecności. Tak, bez rozdziału. Chciałam oficjalnie napisać, że zakańczam działalność bloga. Napiszę epilog, ale zapewne nikt go nie przeczyta ;x 

Jeśli jednak ktoś tu jeszcze jest, to chciałam wytłumaczyć powód:

Otóż odkąd mnie nie ma - nikt, zupełnie nikt nie napisał, ani nie zapytał co się dzieje. Tylko moja przyjaciółka mnie nachodziła ;d 

Dodałam kontakt do mnie. Śmiało mogliście napisać. Nie mam nikomu tego za złe, że tego nie zrobił, ale to dało mi jasno do zrozumienia, że nikt nie chce już czytać moich bazgroł ;P Smutno mi, że muszę opuszczać tutejsze miejsce, ale niestety... Życzę każdemu udanego roku szkolnego. Pozdrawiam, Gosiaaax3