sobota, 30 marca 2013

Rozdział 3 "A jak jutro pójdziesz do szkoły?"

Ten rozdział z dedykacją oddam w ręcę Nikki Hoff, DeDe Styles ;D, Patrycji(Zboczone A&P), Yeaaah ;3 i Victoria Tomlinson. A teraz czytajcie i paczajcie co wam nabazgroliłam.




Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się Liam wraz ze swoimi kolegami.
- Cześć Meg.. Megii co się stało? - Zapytał widząc moją zapłakaną twarz.
- To ? Nic, nic. Wejdźcie. - Wpuściłam ich do środka. Nadal cała się trzęsłam.
- Na pewno wszystko w porządku? Jakoś dziwnie się zachowujesz. - Stwierdził Niall.
- Co? Tak znaczy wszystko gra. - Zaczęłam się wymigiwać. - A co Wy tu w ogóle robicie?
- No siedzimy - odparł ich starszy kolega. Louis jak się nie mylę.
- Ohh. Głupku mi chodzi po co przyszliście? W końcu nikt normalny nie przychodzi do kogoś o 21...
- Burza jest, a Ty sama w domu. - Zaczął Zayn.
- A prawdziwy powód? - Zapytałam, bo coś nie wierzyłam w to co powiedział.
- Bo u nas prąd wyłączyli.. - Wytłumaczył emm.. Harry.?
- Ahaaa.. Czyli przyszliście, bo u was w domu ciemno? - Zaśmiałam się.
- Znaczy ja chciałem przyjść zobaczyć czy wszystko u Ciebie w porządku, bo w końcu ta burza, a Oni postanowili mi towarzyszyć. - Wytłumaczył Liam.
- Ooo.. Dziękuję. - Powiedziałam. - Chcecie coś do picia?
- Nie.. - Odpowiedzieli chórkiem. Przez 2 godziny siedzieliśmy gadając. W sumie to oni gadali. Ja tylko słuchałam. O 23 chłopcy postanowili ulotnić się do domu. Właśnie odprowadzałam ich do wyjścia. Wpisałam kod, który wyłączał alarm i drzwi się otworzyły.
- Wiecie co? Ja zostanę z Megii na noc. Jej mama w pracy, a taka pogoda, że aż strach zostać samemu. - Powiedział Liam.
- A jak jutro pójdziesz do szkoły? - Zapytałam.
- Wyjdziemy wcześniej i podjedziemy do nas. - Zakomunikował chłopak.
- Nie martw się stary. Podjedziemy z chłopakami rano i przywieziemy Ci rzeczy, a później luzem do szkoły - stwierdził Zayn.
- No to po problemie. - Oznajmił Lou.
- Mhm.. - Mruknęłam pod nosem. Koledzy z zespołu wyszli, został tylko Li.
- Ja już jestem śpiąca. Jak coś to pościelę Ci w pokoju gościnnym i idę spać. Czuj się jak u siebie. - Powiedziałam. Po załatwieniu spania Liama poszłam do pokoju, umyłam się i od razu poszłam spać. Rano obudził mnie budzik mojego telefonu. Znowu szkoła. Ubrałam wygodne ciuchy, które wybrałam z mojej szafy i zeszłam na dół. W kuchni urzędował już Liam.
- Dzień dobry - szepnęłam, a chłopak odwrócił się w moją stronę.
- Cześć Megii. - Uśmiechnął się. - Siadaj. Kanapki zrobiłem.
- Dzięki - zasiadłam do stołu i złapałam za jedzenie.
- Co się wczoraj stało? - Zapytał
- Jak to co? Przyszliście z chłopakami, gadaliśmy, no i...
- Nie o to chodzi! Co się stało przed naszym przyjściem? - Przerwał mi,
- Nic! Po prostu miałam zły sen. - Wymigałam się od odpowiedzi, a On już nie pytał. Równo o 7:30 przyjechali jego koledzy z zespołu. Liam poszedł się przebrać, a ja poszłam się spakować. Później razem wyjechaliśmy ode mnie. Napisałam sms'a mamie, że już jadę do szkoły i schowałam telefon do kieszeni.
- A może byś opowiedziała coś o sobie? - Zapytał Louis. Nieco się zmieszałam. Już chciałam coś powiedzieć, gdy przerwał mi Li
- O już jesteśmy. Chodźcie, bo zaraz się spóźnimy. - Powiedział i już po chwili wysiedliśmy z auta.
- A Ty nie idziesz? - Zapytałam spoglądając na najstarszego chłopaka.
- Ja już skończyłem szkołę. - Zaśmiał się. Myślałam, że on jest w naszym wieku, ale szczegół. Ruszyliśmy w stronę szkoły. Zayn z Niallem ulotnili się pod salę, Liam poszedł do sekretariatu, ponieważ chłopcy, gdy poszli po swoje rzeczy jemu nie wzięli. Ja poszłam do swojej szafki po książki. Idąc pod salę zaczepiły mnie jakieś dziewczyny.
- Patrzcie! To ta lalka, która flirtuje z tym nowym. Myśli, że jej się uda. - powiedziała jedna.
- Co Ty masz za ciuchy? - Szarpnęła mnie druga.
- No, a te buty. Ups! - Inna za to podeszła do mnie i wywaliła mi książki z ręki.
- Eii zostawcie ją! - Usłyszałam głos za sobą. Okazał się nim...
_______________________________________
Sorka, że taki krótki, ale chciałam z okazji świąt dodać coś, ale nie mogę zdradzić co będzie się działo później xD Mam nadzieję, że się podoba. Tylko kurde krótki ;c Napisałabym więcej, ale nie mogę Wam zdradzić, że Megii będzie... Ugh... A bym się wygadała xd Tak więc Wesołych Świąt. Aby Wam Nialler wszystkiego nie zjadł, abyście nie musieli chować łyżek przed Liasiem, aby Wam Louis królików na gołębie nie zamienił, aby Hazziu babci i mam nie podrywał, a Zayn zostawił wszystko w czym może się przejrzeć w spokoju :D Wesołych Świąt. Duszą i sercem jestem z Wami <3 Baiiu ;* xxxx Kocham Was i do zoba w następnym rozdziale <3 ;* xxx
Zagadka: Kto obroni Megii przed dziewczynami?
Podpowiedź: To nie Liam.

środa, 27 marca 2013

Rozdział 2 "Jesteś inna, niż się wydaję"

No to dedykacja za poprawną odpowiedź leci dla Nikki Hoff, Asiek1323, Patrycji(Zboczone A&P), Victoria Tomlinson i DeDe Styles ;D  Aż mnie zadziwiacie ;o <3 Zapraszam na rozdział <3


Koło mnie siedział Liam. Trochę się zmieszałam...

* Oczami Liama *

Danielle prosiła, abyśmy się spotkali w parku. Poszedłem w wyznaczone miejsce, a dziewczyna już tam była.
- Cześć Kotku - chciałem ją pocałować, ale się odsunęła. - Co jest?
- Liam to bez sensu. Musimy się rozstać. - Powiedziała nawet na mnie nie spoglądając.
- Ale jak kto? - w moich oczach stanęły łzy.
- Już nie czuję tego co wtedy. Nie ma tej magii. Ja przepraszam. - wytłumaczyła.
- Nie masz za co, rozumiem. - Próbowałem powstrzymać łzy, które gromadziły mi się pod oczami.
- Przyjaciele? - Zapytała.
- Tak. - Wyszeptałem. Dziewczyna przytuliła mnie i odeszła z uśmiechem na twarzy. Usiadłem na tej ławce i dałem upust emocjom. Łzy spływały po moich policzkach. Nie wiem ile tam przesiedziałem. W pewnym momencie ktoś usiadł obok mnie. Uniosłem głowę do góry i moim oczom ukazała się jakaś dziewczyna. Chwila przyzwyczajenia się do rozmazanego obrazu i ów dziewczyną okazuje się Megii.
- To ja może już pójdę. - Stwierdziła i już chciała odejść, ale złapałem ją za nadgarstek.
- Proszę zostań. - Nie wiem czemu to powiedziałem. Po prostu potrzebowałem czyjegoś towarzystwa.

* Oczami Megii *

Prosił, abym została. Tak zrobiłam. Może i jestem skryta w sobie, ale pomocy nie odmówię.
- Co się stało? - dlaczego oto zapytałam. Sama nie wiem, ale w końcu nie płakał by z byle powodu.
- Dziewczyna ze mną zerwała. - Opowiedział mi cały przebieg wydarzeń, które miały miejsce przed moim przyjściem. Tutaj słowa nie są potrzebne. Przesunęłam się do chłopaka i przytuliłam go. W takiej pozycji trwaliśmy jakieś 10 minut.
- Dziękuję. - Powiedział ledwo słyszalnie.
- Nie masz za co. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Jesteś inna niż się wydaje. - stwierdził.
- Czyli jaka?
- Teraz jesteś otwarta na mnie, a tak to boisz się ludzi. - Wyjaśnił.
- Ja po prostu nie potrafię ufać. Musiałam szybko dorosnąć. - znalazłam wytłumaczenie.
- Nie potrafisz ufać? To ja Cię nauczę.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Zaprotestowałam.
- Nie przyjmuję sprzeciwu.
- Ale na prawdę nie musisz.
- Ja byłem załamany tym co się stało, a Ty mi pomogłaś. Pocieszyłaś. Teraz ja Ci pomogę. - Uśmiechnął się do mnie. Odetchnęła wiedząc, że nie wygram. - To przyjmiesz moją pomoc?
- Tak. - Mruknęłam.
- To super! Robi się zimno może Cię odprowadzić? - Miło z jego strony. Ledwo mnie zna, a się martwi. Kiwnęłam głową i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Będąc już pod drzwiami odwróciłam się do chłopaka.
- Dzięki za odprowadzkę. To do zobaczenia jutro w szkole. - Powiedziałam do Niego.
- To ja dziękuję. Na razie - machnął mi ręką na pożegnanie i ruszył w kierunku zapewne jego domu. Weszłam do siebie i w przedpokoju zastałam mamę, która wybierała się właśnie do pracy.
- Miłej pracy mamuś - powiedziałam do kobiety, która właśnie zwróciła ku mojej osobie uwagę.
- Ooo.. Wróciłaś. Ja niestety muszę już iść. - Uśmiechnęła się. - I nie siedź zbyt długo. W końcu jutro szkoła.
- Jaasneee.... - Gdy tylko rodzicielka ulotniła się do pracy poszłam do pokoju się przebrać. Schodząc na dół złapałam za telefon i zaczęłam wystukiwać numer do pizzerii. Zamówiłam sobie kolację i weszłam do kuchni. Złapałam za jabłko, które miałam zamiar spożyć w czas dostarczenia mojej pizzy. Włączyłam sobie dla umilenia czasu 4fun.tv i w takiej atmosferze mam zamiar spędzić wieczór. Siedziałam tak z pół godziny, gdy nagle dostałam sms'a.
Od: Nieznany
Witam koleżankę. Jak mija wieczór? :) xx

Dziwnę.. Nikomu nie podawałam swojego numeru. Może to jakaś pomyłka.?

Do: Nieznany
Przepraszam, ale kto piszę? To chyba jakaś pomyłka.

I wysłane. Hm.. Ciekawe kto to... Nie czekałam długo na odpowiedź, która mnie nieco przeraziła.

Od: Nieznany
Aaaa... Nie masz mojego numeru. No to będzie ciekawie... 

I jak mam to odebrać? Ciekawie, że będzie miał ubaw z tego, że nie wiem kim on jest czy ciekawie, że jak coś mi zrobi jest możliwość, że nie dowiedzą się kto był sprawcą. Bez namysłu wyłączyłam telefon, zamknęłam drzwi na dwa zamki i pozasłaniałam okna, oprócz jednego, które znajdywało się przy kominku, w którym był zapalony ogień. W dodatku włączyłam alarm jakby ktoś się włamał. Przezorny zawsze ubezpieczony. Na początek wyłączyłam telewizje. Mój nowy plan na wieczór. Poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie kakałko. Z tym napojem wróciłam do salonu i zasiadłam przy kominku. Włożyłam do ucha jedną słuchawkę i wpatrywałam się w rozpalony ogień. Nagle zaczęłam odpływać. Chciało mi się spać. Nie wiem jak, ale w tym ogniu wypatrzyłam tak jakby twarz mojego taty. Uśmiechał się. Przetarłam lekko oczy i już nie było tego widoku. O ranyyy! Mam jakieś omamy. Spojrzałam na zegarek. Godzina 19:14. I gdzie ta Pizza? Było tak cicho. W pomieszczeniu wydobywał się tylko stukot palącego się drewna z węglem i słychać było mój płynny oddech. Nagle ktoś zadzwonił na telefon stacjonarny. Podeszłam do Niego powoli i podniosłam słuchawkę.
- Hallo? 
- Witam tu Pizzeria Senico. Przepraszamy, ale pizza nie zostanie dowieziona. Za to pani zostanie... AAAA!!! - na końcu zdania nie usłyszałam nic tylko przeraźliwy pisk. Rzuciłam szybko słuchawkę i wyłączyłam także ten telefon. Co to miało być?! To było dziwne i straszne. Ruszyłam z powrotem na moje miejsce i nagle usłyszałam jakiś huk. Odwróciłam się za siebie, ale tam nikogo ani niczego nie było. Zaczęłam patrzyć się tępo w ogień i znowu nastała cisza. Wsłuchiwałam się w dźwięki, które mnie otaczały. W zasadzie niczego nie było. Do chwili. Nic nie słyszałam, przeraźliwa cisza, aż nagle w tle zaczęło wydobywać się jakieś pikanie. Z początku było to ciche, później nieco głośniejsze, aż w końcu słyszałam to jakby było tuż koło mnie. Nerwowo ściskając poduszkę rozejrzałam się do około, ale nic nie widziałam. Nagle wszystko znowu ucichło. Wstałam i chciałam iść do pokoju kiedy... BUM! Otworzyłam oczy, a po moich policzkach spływały łzy.Uf.. To był tylko zły sen. Na dworze szalała burza. Nieco się przeraziłam. Spoglądnęłam na wyświetlacz mojego telefonu kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. To na pewno nie pizza. O tej porze wątpię. Cała zestrachana podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam i zobaczyłam kilka postaci....
____________________________________________________________
Cieszę się, że się podoba. Nieźle sobie poradziłyście z zagadką. No to teraz kolejna. 
Kto postanowił odwiedzić Megii.? 
Ciekawe czy teraz zgadniecie :D Postanowiłam napisać takie coś straszne. Nie wiedziałam co tu napisać xD Podoba się? Nowy rozdział pojawi się niebawem o ile przeżyje. Moja Mama(Patrycja~Zboczone A&P) stwierdziła, że mnie zabije i opieprzy za zakończenie tamtego bloga :D No cóż masz tego. Będzie na pewno lepszy od tamtego bazgrolenia xd Tak więc Życzę Wesołych Świąt i do zobaczenia ;*

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział 1 "Całkiem nieźle, ale to dopiero początek"

Wakację się skończyły. Zaczynam 2 klasę liceum. Nie znam tutaj nikogo, ponieważ zostałam przeniesiona do szkoły prywatnej. Moja mama się o mnie troszczy i zrozumiała, że nie mam zbyt dobrego kontaktu z ludźmi. W tej oto chwili szłam na przystanek autobusowy skąd miałam autobusem ruszyć na rozpoczęcie nowej szkoły. Nie wiem kto tam chodzi. Boję się tylko by nie stać się znowu marginesem społecznym. 8:35 dokładnie z rozkładem jazdy przyjeżdża autobus, do którego wsiadłam. Niestety jedyne wolne miejsce jest koło dziewczyny średniego wzrostu. Usiadłam koło niej. Włożyłam słuchawki do uszu i wsłuchałam się w melodię piosenki The Fray. Dojazd zabrał mi 10 minut. Wysiadłam na przystanku obok szkoły, a za mną ta sama dziewczyna. Dochodząc do murów szkolnych zauważyłam kątem oka, że Ona nadal za mną idzie. Widocznie też należy do uczelni. Wchodząc do szkoły skierowałam się do auli, gdzie najprawdopodobniej ma rozpocząć się proces naszego nauczania. Nie myliłam się. Było wiele różnych osób. Sportowcy, Skate'ci, Szkolna elita, plastiki, palacze, lepiej się uczący no i normalni jak ja. Tylko, że ja nie ufam nikomu. Po mowie, wygłoszonej przez dyrektora szkoły wzięłam kierunek sekretariatu skąd mam dostać kod do szafki, w której znajdę książki oraz plan lekcji. Klasa 2a wychowawcą jest nauczyciel sztuki, ciekawie się zapowiada. Szłam długim korytarzem szukając szafki 26. Wyjęłam podręcznik do plastyki na pierwszą lekcję i ruszyłam do sali. Idąc ku sali byłam myślami gdzie indziej. Nagle bum! Jakiś ciemnowłosy Mulat na mnie wpadł. Wylądowałam pod nim. Nie wiadomo z jakiego powodu, ale ten zaczął się śmiać. Wstał i podał mi rękę.
- Przepraszam. - wyszeptałam i jak najszybciej się ulotniłam. Dotarłam do klasy już bez żadnych wpadek. W pomieszczeniu było tylko kilku uczniów. Zasiadłam na końcu sali pod ścianą. Powoli w klasie zbierało się coraz więcej osób. Nie minęła chwila, a w ławce przede mną usiadły jakieś dwie przyjaciółki. Nie specjalnie, ale słyszałam część ich rozmowy.
- Słyszałaś? Mamy jeszcze trójkę nowych chłopaków w klasie. - powiedziała Blondynka z różowymi końcówkami.
- No.... Już się nie mogę doczekać. Ciekawe czy są ładni?! - pisnęła, ale nie za głośno jej koleżanka. Dalszej konwersacji się nie przysłuchiwałam. Dziewczyny w sumie też nie rozmawiały długo ze względu, że do sali wszedł wychowawca.
- Witam was. Jestem Ted Moor. Nauczyciel sztuki, a zarazem wasz wychowawca. Niestety pani Collins odeszła na zwolnienie i... - profesor zaczął się przedstawiać, gdy nagle przerwało mu wejście do sali 3 chłopaków. Gdy pokazali się na forum klasy większość dziewczyn spojrzały w ich stronę. Tylko nie Ja, dziewczyna z autobusu, z którą chodzę do klasy, no i jakaś Brunetka. - Proszę się uspokoić, a Wy chłopcy znajdźcie sobie miejsce.
Jak powiedział nauczyciel tak zrobili. Blondyn usiadł wraz z tym Mulatem, który mnie potrącił, a ich trzeci kolega podszedł do mojej ławki.
- Wolne? - zapytał i uśmiechnął się do mnie.
- Mhm.. - mruknęłam i się przesunęłam. Chłopak zasiadł na krześle, które było wolne i dalej przysłuchiwałam się słowom nauczyciela.
- No to może teraz każdy opowie kilka słów o sobie.. Zacznijmy od Ciebie.. - wskazał na dziewczynę w pierwszej ławce, mojego rzędu. Po kolei każdy opowiadał o sobie. Doszło do mnie. Wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. Zrobiłam jak mnie kiedyś tato uczył. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że stoi on przede mną.
- Nazywam się Megii Stoner, od urodzenia mieszkam w Londynie, interesuje się tańcem i muzyką. - powiedziałam jedno zdanie i spuściłam głowę. Wychowawca nie prosił o więcej. Czas było na mojego sąsiada z ławki
- Nazywam się Liam Payne, moją pasją jest muzyka i śpiew. Pochodzę z Wolverhampton, ale wraz z przyjaciółmi przeprowadziliśmy się do Londynu- powiedział i się uśmiechnął. Czyli, że On wraz z tymi jego kolegami są Ci nowi. Przedstawiać zaczęły się kolejne osoby, a ja się tylko przysłuchiwałam. Jak zadzwonił dzwonek wzięłam książkę do ręki i wraz z innymi wyszłam z klasy. Znowu poszłam w stronę szafki, z której wyjęłam kolejny podręcznik. Na każdej lekcji zostały omawiane kryteria nauczania. Na Angielskim i geografii także siedzę z owym Liamem, na matmie i biologii z jego kolegą Niallem, na historii z Mulatem, a na chemii z jakąś dziewczyną. Reszta przedmiotów to siedzę sama. Tak mi minął pierwszy dzień w szkole. Skończyłam lekcję o 13:15. Mam 10 minut do autobusu. Skierowałam się powolnym krokiem na przystanek. Po wyznaczonym czasie przyjechał pojazd, który zabrał mnie do domu. Przekraczając drzwi uderzył mnie smakowity zapach szarlotki.
- Wróciłam. - krzyknęłam tak, aby mama mogła mnie usłyszeć. Po chwili z kuchni wyłoniła się jej sylwetka.
- O Córcia... Jak ci minął dzień w szkole? - zapytała wycierając ręce w fartuszek.
- Wiesz całkiem nieźle. Ale to dopiero początek. - mruknęłam.
- Chcesz ciasto? - zmieniła temat
- No jasne. - uśmiechnęłam się. Wzięłam kawałek wypieku mojej mamy i skierowałam się na górę do swojego pokoju. Włączyłam komputer i weszłam na Facebooka. Dostałam kilka zaproszeń, w tym jedno od Liama. Przyjęłam wszystko i już chciałam wyłączyć urządzenie, gdy naszła mnie pokusa przeglądnięcia jego konta. W sumie zajęło mi to niecałe pół godziny. W efekcie końcowym wyłączyłam komputer. Naszła mnie ochota na spacer. Spakowałam się i postanowiłam iść się przejść.
- Mamo wychodzę do parku. Wrócę później. - zakomunikowałam rodzicielkę.
- Weź kluczę. Mam dziś nocną zmianę w szpitalu. - dopowiedziała. Wzięłam klucze i wyszłam do parku. Przechodząc obok fontanny ujrzałam zapłakanego chłopaka. Z początku nie chciałam podchodzić, ale coś mnie ciągnęło, żeby spytać co się stało. Powolnym krokiem doszłam do ławki, na której siedział. Usiadłam po turecku na drugim końcu i nic nie mówiąc spojrzałam na niego. On uniósł swoje tęczówki na moją osobę. No nie. Osobą, która siedziała tutaj pierwsza był....
________________________________________
No to mamy pierwszy rozdział! Zapoznaliście się z fabułą? Jeśli nie to w zwiastunie możecie się wprowadzić... Podoba wam się wygląd bloga? Jak tu się okazuje też jest o 1D. I nie będzie on o Niallerze. Teraz będzie inaczej nie miłość, a przyjaźń. Dopiero później wszystko się okaże. Tak więc zapraszam do komentowania oraz obserwowania.
A teraz zagadka xD: Kto siedział zapłakany na ławce? Podpowiedź: Jest to chłopak xd
Uf.. Tutaj już mogę napisać do zobaczenia w następnym rozdziale <3 Baiiu ;* xxx

sobota, 23 marca 2013

Prolog + zwiastun "Witaj w moim świecie"

* Kilka lat wcześniej *

- Mamusiu kiedy tatuś wróci? - odezwała się mała dziewczynka. Jej rodzice pracują jako lekarze, ale dziś ojciec miał wrócić później.
- Nie wiem córeczko... - odpowiedziała jej matka. - Chodź pobawimy się. - wzięła małą za rączkę i razem poszły układać klocki. Mijały sekundy, minuty, godziny, a jego nadal nie było. Żona, a zarazem matka dziewczynki zaczęła się niepokoić. Nagle rozbrzmiał dźwięk telefonu.
- Halo? - zaczęła rozmowę, ale niestety nie wiedziała, kto jest rozmówcą.
- Mamy go. Jeśli do jutra nie załatwicie pieniędzy on zginie. - powiedział męski głos i się rozłączył. Kobiecie momentalnie nabrały się łzy w oczach. Starała się jak mogła, ale dali jej za mało czasu. Postrzelono mężczyznę. Pomimo starań nie uratowano go. Każdy to przeżywał, a zwłaszcza jego 9-letnia córeczka....

* Teraźniejszość *

Straszne co? To jest moja historia z dzieciństwa. Tak straciłam ojca. Do tej pory jestem Samotnym Duchem. Nie ufam nikomu, nie kontaktuje ze światem. Jestem zdana na siebie... Chcesz zobaczyć jak potoczy się mój scenariusz życia? Jeśli tak to witaj w moim świecie... Jestem Megii Stoner i mam 17 lat, a tak oto wchodzisz w moją historię życia..!

_______________________________________________________
No to mamy prolog. Pierwszy rozdział pojawi się jak tylko zakończę stare opowiadanie : http://zyjzwyciestwempomimoprzegranej.blogspot.com/ Do zobaczenia ;*



A oto zwiastun Bloga: