niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 21 " Moje serce nie funkcjonuje normalnie "

* Oczami Liama *

Harry cały czas stał przy oknie i spoglądał przez nie. Podszedłem do niego i go przytuliłem.
- Będzie dobrze. - szepnąłem.
- Ale jak, Liam? Jak? - zapytał widocznie bliski płaczu. 
- Po prostu... Przecież jesteśmy z tobą. Zawsze byliśmy i zawsze będziemy.
- Dziękuje. - przytulił mnie. Odwzajemniłem gest.
- To co teraz zrobisz? - do naszych uszu doszedł głos Zayna.
- Tak się zastanawiałem i stwierdziłem, że wy jesteście moją rodziną. Mama od lat wychowywała mnie w kłamstwie i zapewne, gdyby nie ten incydent nigdy bym się nie dowiedział o tym. Panią Emily i Megii znamy od jakiś 2 miesięcy, a też nie są nam obojętne. Rozumiemy się przecież świetnie. I wiecie co? - tu zrobił chwilę przerwy. - Cieszę się z tego co się stało. Bo w końcu znalazłem osoby, które mnie rozumieją. - nagle cały smutek uleciał i w naszego przyjaciela wstąpił optymizm.
- Cieszymy się. - powiedzieliśmy równo z Zaynem.
- A teraz może powiedz to Emily? Bo jakby nie patrzeć to twoja ciotka. - zaśmiałem się. Harry skinął głową i poszedł do mamy Megii. Kobieta ucieszyła się na słowa Harrego i przytuliła do siebie chłopaka. Posiedzieliśmy jakąś godzinkę wspólnie, aż w końcu postanowiłem wrócić do mojego Aniołka. Obiecałem jej, że będę...

* Oczami Megii *

To wszystko jest jakieś chore. Ta cała sytuacja jest chora. Rodzice od małego mnie okłamywali, a jeden z moich przyjaciół okazuje się moją rodziną. Zdziwiło mnie to, że tym razem nie przyśnił mi się tata. W sumie jakby się tak zastanowić, to może z tego powodu, że do niego też mam taki jakby żal? Już sama nie wiem. Budząc się słyszałam cichy śpiew i brzdąkanie gitary. Otwierając oczy ujrzałam Liama. Jakby zadowolony grał sobie na ów instrumencie. Leniwie się przeciągnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Znów uderzyły mnie słowa mamy. Po chwili poczułam jak koło mnie siada mój chłopak.
- Będzie dobrze. - szepnął głaszcząc mnie po włosach.
- Nie wiem co mam robić. - cicho westchnęłam. Nie miałam już siły na płacz.
- Posłuchaj serca. Co ci mówi? - zapytał.
- Moje serce nie funkcjonuje normalnie. - odpowiedziałam.
- Dlaczego? - wyprostowałam się i spojrzałam na Liama. Siedział po turecku. Siadłam wygodnie i na chwilę się zamyśliłam.
- Boję się. Boję się, że z tego wszystkiego stracę jeszcze mamę. Już teraz rzadko się widujemy. Ja wychodzę do szkoły, a jak wracam to jej nie ma, bo musi iść do pracy. - odparłam po namyśle.
- Ona cię kocha. Nie pozwoli sobie ciebie jej odebrać. - oznajmił.
- Ale Harry będzie w tym wszystkim zagubiony. Będzie musiała mu pomóc. O mnie zapomni.
- Właśnie, że nie! Harry się cieszy. Cieszy się, że w końcu znalazł rodzinę. I zacytuję: "Cieszę się z tego co się stało. Bo w końcu znalazłem osoby, które mnie rozumieją." - Li próbował przybrać głos taki sam jaki ma Hazziu. Co nie powiem nieco mnie rozbawiło.
- Dziękuje. - szepnęłam.
- Za co? - spytał zaskoczony.
- Za to, że jesteś przy mnie. - przytuliłam do siebie chłopaka, po czym spojrzałam mu w oczy.
- Ja ciebie też kocham myszko. - Li nachylił się nade mną i skradł mi pocałunek, który odwzajemniłam. Nagle do pokoju ktoś wparował.
- Uuuu... Gorzko, gorzko, gorzko! - lokers zaczął się drzeć na nasz widok.
- Odwal się Styles. - mruknął Liam.
- Ale to takie słodkieeeeee... - chłopak zrobił maślane oczka.
- Uważaj żeby ci nie stanął. - burknęłam niezadowolona. Musiał wejść właśnie w tym momencie? Grrrr...
- Spokojnie siostrzyczko. - uniósł ręce w geście obronnym. - Mam już kogoś innego na oku. - dodał i w tym czasie do pokoju weszła moja mama...
__________________________________________
Hejjaa ;** Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale zabrakło mi czasu ;c Wczoraj miałam urodziny i przyjechał dziadek <3 A teraz taka ważna wiadomość. 24 jadę nad morze z wujkiem i ciocią. Nie będzie mnie przez tydzień, ale nie martwcie się! Mam już kolejne pomysły i może we wtorek coś dodam. :) Nie zapomnę o was <3 Więc do zoba, buźkaaaa ;***** <3 <3 xx

P.S. Jak się podoba rozdział? :) Piszcie w komentarzach ;)

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 20 "Moja mama nie żyje, a wy jesteście moją rodziną."

- Mama? - zapytałam zdziwiona.
- Tak córciu. Słyszałam wszystko i Harry... - tu zwróciła się do chłopaka - Wszystko się wyjaśni, już za chwilę. - wszyscy stali zdezorientowani nie wiedząc co zrobić. 
- Mamo, o co chodzi? - zapytałam przerażona.
- Posłuchajcie uważnie. - zaczęła - Megii, pamiętasz jak opowiadałam ci o Kate? - spytała.
- Kim jest Kate? - pytanie padło z ust Liama.
- Kate to moja siostra, ciotka mojej córki. Zmarła jak Megii miała roczek. - wyjaśniła.
- I co ciocia ma z tym związane? - nie wiedziałam o co chodzi.
- Ta sprawa jest związana z Harrym. Mówię to głównie jemu i tobie córciu. - oznajmiła.
- Zaczynam się bać. - dodał Hazz.
- Ciocia zmarła na porodówce. Urodziła chłopca, ale jej organizm tego nie wytrzymał. Jeszcze zanim całkowicie odpłynęła poprosiła mnie i twojego tatę, abyśmy się nim zaopiekowali i kazała nam nadać mu imię Harry. Niestety, nie mieliśmy odpowiednich warunków. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze całą trójką u moich rodziców, w jednym pokoiku. Tato też był bez pracy. Do tego jeszcze musieliśmy zorganizować pogrzeb. - samotna łza spłynęła jej po policzku.
- Mamo? Do czego ty zmierzasz? 
- Eh... Nie mieliśmy jak zaopiekować się Harrym więc oddaliśmy go do adopcji. Prawdopodobnie to właśnie ty jesteś tym małym chłopcem. - ostatnie zdanie skierowała w stronę mojego przyjaciela, a może brata? Już sama się w tym pogubiłam. - Naprawdę przepraszam, że tak wyszło, ale...
-  Czyli moja mama nie żyje, a wy jesteście moją rodziną? - zapytał cicho.
- Na to wygląda. - odparłam oszołomiona. - Mamo! Jak mogłaś mi tego nie powiedzieć?! Jak mogłaś?! - zaczęła krzyczeć. W moich oczach wzbierały się łzy i uciekłam do swojego pokoju. Miałam tego wszystkiego dość.

* Oczami Liama *

Megii uciekła z płaczem do siebie. Nie dziwię jej się. Sam byłem zszokowany.
- Boże co ja narobiłam? - zapytała pani Stoner. Widać było, że jest jej ciężko. - Muszę iść z nią pogadać. Chłopcy błagam poczekajcie, a  zwłaszcza ty Harry. - oznajmiła i zniknęła na górze. Harry cały czas siedział w jednym miejscu i gapił się w ten sam punkt za oknem. Emily przyszła po 5 minutach. 
- Nie chce mnie widzieć. - szepnęła. 
- Proszę pani ja pójdę do niej. - dodałem i szybko ruszyłem na piętro. Podszedłem pod drzwi i słyszałem, że ona płacze. Zapukałem lekko.
- Odejdź mamo! - krzyknęła.
- Kochanie proszę otwórz, to ja. - powiedziałem z nadzieją, że jednak mi otworzy. Przez chwile panowała cisza, aż w końcu przerwał ją odgłos otwierającego się zamka. Otworzyła mi i z powrotem siadła na łóżku i zaniosła się płaczem. Siedziała przy zgaszonym świetle. Usiadłem koło niej i przytuliłem ją. Według mnie teraz najbardziej tego potrzebowała.
- Zostań ze mną, proszę... - wyszeptała tak cicho, że ledwo mogłem ją usłyszeć, po czym znowu zaczęła szlochać.
- Cii... Kochanie spokojnie. Wszystko się ułoży. - mruknąłem.
- Właśnie nie. - odparła.
- Prześpij się, później porozmawiamy.
- Ale obiecaj, że jak się obudzę, będziesz przy mnie.
- Obiecuje. - szepnąłem jej do ucha i położyłem się wraz z nią. Wtuliła się we mnie i próbowała zasnąć. Ja nie miałem na to ochoty. Przecież niedawno wstaliśmy. Nie jestem pewien, ale chyba po jakiś 15 minutach postanowiłem zejść na dół. Położyłem głowę mojej dziewczyny na poduszkach i po cichu wyszedłem z jej pokoju. Zszedłem na dół do salonu, w którym został tylko Harry, Zayn i pani Emily.

* Oczami Emily *

Nie sądziłam, że ta prawda kiedyś wyjdzie na jaw. Kiedy Kate zmarła każdemu było ciężko. Była wspaniałą kobietą. Niestety nie mieliśmy odpowiednich warunków do opieki nad Harrym, a w dodatku była jeszcze mała Megii. Ale szczerze, gdybym wiedziała, że do tego dojdzie powiedziałabym prawdę. Teraz Megii straciła do mnie zaufanie. To czego się boję najbardziej to, to że stracę Megii i Harrego. Przecież on też jest rodziną. Ale muszę mieć nadzieję i muszę wierzyć, że wszystko się ułoży...
_________________________________________
Muehuehuehue! Taki se tam pomysł ^^ Zdziwieni? ;>> Co powiecie na ten temat? Podoba wam się, że Harry jest rodziną Megii, czy raczej nie powinni być spokrewnieni? Mam nadzieję, że teraz więcej osób skomentuje, bo jednak jest tych 15 obserwatorów, a były tylko 3 komentarze ;c Możliwe, że teraz częściej będą dodawane rozdziały, bo wakacje ^^ Ale to też nie jest pewne, bo przyjechał brat z dziewczyną(18lat), która też jest Directionerką <3333 Tak więc życzę każdemu miłych wakacji i do zoba ;**** <3 xx

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 19 " My też jesteśmy z tobą. "

Obudziłam się wyspana, jak nigdy dotąd. Spojrzałam na Liama, który widocznie już nie spał, bo sam wpatrywał się w moje tęczówki.
- Dzień dobry księżniczko. - musnął lekko moje usta i uśmiechnął się do mnie.
- Cześć Kreciku - odwzajemniłam pieszczotę.
- Jak się spało? - zapytał nadal cały uśmiechnięty.
- Przy tobie świetnie. - powiedziałam i nagle po domu rozległ się huk. Spojrzałam na Liama i razem dosłownie zerwaliśmy się z łóżka i popędziliśmy na dół. Jak się okazuje ów hałas wyrządził Hazz. Spadł z kanapy na podłogę.
- Auuć... - mruknął niezadowolony.
- Nic Ci nie jest? - zapytał Liam.
- Dobrze mu tak. - fuknęłam bez namysłu. Obydwaj spojrzeli na mnie.
- A tej co? - zapytał Hazz. - I co ja w ogóle tu robię?
- Nic nie pamiętasz? - kolejne pytanie padło z ust Liama.
- No nic. - odparł stanowczo.
- Ale na serio? - znowu po pomieszczeniu rozległ się głos szatyna.
- A co miałbym pamiętać? - zapytał zdziwiony.
- Co miałbyś pamiętać? Co miałbyś pamiętać, hmm... - udałam zamyśloną. - Kurwa, Styles! Nawet nie wiesz jaką szopkę mi tu odjebałeś. Myślałam, że w psychiatryku wyląduję! - krzyknęłam na niego.
- Co ja takiego zrobiłem? - zapytał wystraszony, a mnie nagle dopadły wyrzuty sumienia.
- Megii, spokojnie. - dodał Liam.
- Przepraszam. - powiedziałam skruszona.
- Było aż tak źle? - zapytał Hazz.
- Słuchaj mnie uważnie. Powiem ci wszystko co robiłeś w skrócie jeśli ty zrobisz to samo. - oznajmiłam ze stoickim spokojem. Chłopak natomiast zgodnie pokiwał głową. Widać było w jego oczach ciekawość. - To więc tak... Spotkałam cię całkiem naćpanego i zalanego w parku. Żebyś nie miał większych kłopotów zabrałam cię do siebie. Zadzwonił do mnie Li, a ty zabrałeś mi telefon...
- Prawda. Słyszałem jakie cyrki odstawiałeś. - przerwał mi mój chłopak.
- No właśnie, a więc dalej. Opowiadałeś mi jakieś historyjki i odstawiałeś totalną szopkę. Później przyszedł Liam i pomógł mi cię ogarnąć, ale znowu zaczęło ci odwalać. Uciekałeś, uciekałeś, aż w końcu walnąłeś w słup i tak skończyła się ta zacna historia. - sprostowałam jak najkrócej. Chłopaka najwyżej zatkało.
- To co? Powiesz co cię skłoniło do takiego zachowania? - zapytał Li. Wtem w jego oczach zgasły te tańczące iskierki, na twarz Harrego wstąpiła niepewność, a po chwili wstyd, zawiść i wstręt. Mogłam to wyczytać z łatwością. Tylko nadal nie wiedziałam o co chodzi.
- Harry, spokojnie. Weź oddech i wyduś o z siebie. Jesteśmy z tobą. - dodałam starając go jakoś podnieść na duchu.
- Bo... Bo... Tu chodzi, o to że... - z początku nie wiedział jak to powiedzieć, aż w końcu wziął głęboki oddech. - Zadzwońcie po chłopaków. Chcę to powiedzieć raz, ale wszystkim. - dodał. Skinęłam głową w stronę Liama, a on złapał za telefon. Spojrzałam znów na Hazzia. Chłopak patrzył w okno ze smutkiem. Był zagubiony. Po jakiś 15 minutach zjawiła się reszta naszej paczki. Li opowiedział w skrócie o co chodzi.
- Ej młody co się stało? - zapytał Lou, kucając przy Harrym. Ten spojrzał na wszystkich, westchnął i obrócił się w naszą stronę.
- Jestem adoptowany... - powiedział cicho, ale tak, żeby wszyscy usłyszeli.
- Aaaa... A... Ale jak to? - zapytali Li, Lou i Niall jednocześnie.
- Eh... - chłopak wziął głęboki oddech i kontynuował. - Postanowiłem odwiedzić mamę i powiedzieć jej coś ważnego. Tak więc zrobiłem. Była bardzo szczęśliwa, gdy wtedy wszedłem do domu. Jak zwykle zaczęła pytać czy nie jestem głodny, jak minęła podróż etc. Skoro była taka zadowolona to postanowiłem wyłożyć wszystko na jedną kartę. I powiedziałem...
- Co? Harry co się jeszcze stało? - zapytał Louis, który był widocznie przerażony.
- Powiedziałem jej, że jestem biseksualny. - znowu nie powiedział tego aż tak bardzo głośno. Jakby bał się, że znowu coś się stanie. - I wtedy mama się wściekła. Powiedziała, że to nie do pomyślenia, że nie tak mnie wychowała, że to nie możliwe. Zaczęła nadawać jak katarynka i wtedy powiedziała, że żałuje, że mnie adoptowała...
- Boże Harry... Współczuję ci - szepnęłam i przytuliłam go.
- My też jesteśmy z tobą. - dodał Zayn. Wszyscy zrobiliśmy grupowy uścisk, który na celu miał pocieszenie Harolda.
- I ja też ci pomogę. - oznajmił bardzo znany głos.
- Mama? - zapytałam zdziwiona.
_____________________________________________
Haha! Pewnikiem zdziwieni... Nie było mnie miesiąc >.< To wszystko, że wena mnie opuściła ;x Ale teraz powinno wszystko powoli wracać do normy. za 12 dni moje urodziny ^^ Dokładnie 20 lipca <3 Mam zaciesz ;D Jutro właśnie wyjeżdżam z Wrocławia. Obkupiłam się ^^ Mrrah! 30 lipca przyjeżdża do mnie przyjaciółka :>> I będzie przez dwa tygodnie. Pojedziemy se na Woodstock ^^ Wracając. Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;> Kolejny postara się napisać jak najszybciej ;) Buźka i pozdrawiam ;*** <3
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta ;> Więc proszę komentujcie ^^

P.S. U mnie w opowiadaniu postanowiła, że Harry jest taki jakiego go przedstawiłam. To, że napisałam, że jest bi nie oznacza, że wierzę w Larrego(po części tak, ale mam szacunek do Elki ;>) Więc proszę, bez żadnych tekstów typu: "Przecież to nie prawda, że Harry to...", "Kłamiesz! To wszystko jest wyssane z palca!" itp.