niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 19 " My też jesteśmy z tobą. "

Obudziłam się wyspana, jak nigdy dotąd. Spojrzałam na Liama, który widocznie już nie spał, bo sam wpatrywał się w moje tęczówki.
- Dzień dobry księżniczko. - musnął lekko moje usta i uśmiechnął się do mnie.
- Cześć Kreciku - odwzajemniłam pieszczotę.
- Jak się spało? - zapytał nadal cały uśmiechnięty.
- Przy tobie świetnie. - powiedziałam i nagle po domu rozległ się huk. Spojrzałam na Liama i razem dosłownie zerwaliśmy się z łóżka i popędziliśmy na dół. Jak się okazuje ów hałas wyrządził Hazz. Spadł z kanapy na podłogę.
- Auuć... - mruknął niezadowolony.
- Nic Ci nie jest? - zapytał Liam.
- Dobrze mu tak. - fuknęłam bez namysłu. Obydwaj spojrzeli na mnie.
- A tej co? - zapytał Hazz. - I co ja w ogóle tu robię?
- Nic nie pamiętasz? - kolejne pytanie padło z ust Liama.
- No nic. - odparł stanowczo.
- Ale na serio? - znowu po pomieszczeniu rozległ się głos szatyna.
- A co miałbym pamiętać? - zapytał zdziwiony.
- Co miałbyś pamiętać? Co miałbyś pamiętać, hmm... - udałam zamyśloną. - Kurwa, Styles! Nawet nie wiesz jaką szopkę mi tu odjebałeś. Myślałam, że w psychiatryku wyląduję! - krzyknęłam na niego.
- Co ja takiego zrobiłem? - zapytał wystraszony, a mnie nagle dopadły wyrzuty sumienia.
- Megii, spokojnie. - dodał Liam.
- Przepraszam. - powiedziałam skruszona.
- Było aż tak źle? - zapytał Hazz.
- Słuchaj mnie uważnie. Powiem ci wszystko co robiłeś w skrócie jeśli ty zrobisz to samo. - oznajmiłam ze stoickim spokojem. Chłopak natomiast zgodnie pokiwał głową. Widać było w jego oczach ciekawość. - To więc tak... Spotkałam cię całkiem naćpanego i zalanego w parku. Żebyś nie miał większych kłopotów zabrałam cię do siebie. Zadzwonił do mnie Li, a ty zabrałeś mi telefon...
- Prawda. Słyszałem jakie cyrki odstawiałeś. - przerwał mi mój chłopak.
- No właśnie, a więc dalej. Opowiadałeś mi jakieś historyjki i odstawiałeś totalną szopkę. Później przyszedł Liam i pomógł mi cię ogarnąć, ale znowu zaczęło ci odwalać. Uciekałeś, uciekałeś, aż w końcu walnąłeś w słup i tak skończyła się ta zacna historia. - sprostowałam jak najkrócej. Chłopaka najwyżej zatkało.
- To co? Powiesz co cię skłoniło do takiego zachowania? - zapytał Li. Wtem w jego oczach zgasły te tańczące iskierki, na twarz Harrego wstąpiła niepewność, a po chwili wstyd, zawiść i wstręt. Mogłam to wyczytać z łatwością. Tylko nadal nie wiedziałam o co chodzi.
- Harry, spokojnie. Weź oddech i wyduś o z siebie. Jesteśmy z tobą. - dodałam starając go jakoś podnieść na duchu.
- Bo... Bo... Tu chodzi, o to że... - z początku nie wiedział jak to powiedzieć, aż w końcu wziął głęboki oddech. - Zadzwońcie po chłopaków. Chcę to powiedzieć raz, ale wszystkim. - dodał. Skinęłam głową w stronę Liama, a on złapał za telefon. Spojrzałam znów na Hazzia. Chłopak patrzył w okno ze smutkiem. Był zagubiony. Po jakiś 15 minutach zjawiła się reszta naszej paczki. Li opowiedział w skrócie o co chodzi.
- Ej młody co się stało? - zapytał Lou, kucając przy Harrym. Ten spojrzał na wszystkich, westchnął i obrócił się w naszą stronę.
- Jestem adoptowany... - powiedział cicho, ale tak, żeby wszyscy usłyszeli.
- Aaaa... A... Ale jak to? - zapytali Li, Lou i Niall jednocześnie.
- Eh... - chłopak wziął głęboki oddech i kontynuował. - Postanowiłem odwiedzić mamę i powiedzieć jej coś ważnego. Tak więc zrobiłem. Była bardzo szczęśliwa, gdy wtedy wszedłem do domu. Jak zwykle zaczęła pytać czy nie jestem głodny, jak minęła podróż etc. Skoro była taka zadowolona to postanowiłem wyłożyć wszystko na jedną kartę. I powiedziałem...
- Co? Harry co się jeszcze stało? - zapytał Louis, który był widocznie przerażony.
- Powiedziałem jej, że jestem biseksualny. - znowu nie powiedział tego aż tak bardzo głośno. Jakby bał się, że znowu coś się stanie. - I wtedy mama się wściekła. Powiedziała, że to nie do pomyślenia, że nie tak mnie wychowała, że to nie możliwe. Zaczęła nadawać jak katarynka i wtedy powiedziała, że żałuje, że mnie adoptowała...
- Boże Harry... Współczuję ci - szepnęłam i przytuliłam go.
- My też jesteśmy z tobą. - dodał Zayn. Wszyscy zrobiliśmy grupowy uścisk, który na celu miał pocieszenie Harolda.
- I ja też ci pomogę. - oznajmił bardzo znany głos.
- Mama? - zapytałam zdziwiona.
_____________________________________________
Haha! Pewnikiem zdziwieni... Nie było mnie miesiąc >.< To wszystko, że wena mnie opuściła ;x Ale teraz powinno wszystko powoli wracać do normy. za 12 dni moje urodziny ^^ Dokładnie 20 lipca <3 Mam zaciesz ;D Jutro właśnie wyjeżdżam z Wrocławia. Obkupiłam się ^^ Mrrah! 30 lipca przyjeżdża do mnie przyjaciółka :>> I będzie przez dwa tygodnie. Pojedziemy se na Woodstock ^^ Wracając. Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;> Kolejny postara się napisać jak najszybciej ;) Buźka i pozdrawiam ;*** <3
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś czyta ;> Więc proszę komentujcie ^^

P.S. U mnie w opowiadaniu postanowiła, że Harry jest taki jakiego go przedstawiłam. To, że napisałam, że jest bi nie oznacza, że wierzę w Larrego(po części tak, ale mam szacunek do Elki ;>) Więc proszę, bez żadnych tekstów typu: "Przecież to nie prawda, że Harry to...", "Kłamiesz! To wszystko jest wyssane z palca!" itp.

3 komentarze:

  1. Rozdział super, dobrze że Harry ma takie oparcie w przyjaciołach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :D

    A wiesz co? Ja też mam niedługo urodziny :D dokładnie 13 lipca. A Tobie życzę wszystkiego najlepszego i w ogl :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D
    Jestem ciekawa co wydarzy się dalej.
    Do nn ;*
    buziaczki ;****

    OdpowiedzUsuń