Zdziwieni, że nie rozdział? Nooo... Już dwa tygodnie mnie nie ma. A czemu? Bo kurwa zabrakło mi weny ;x Wszystko jest takie nudne. Koniec roku - więcej nauki według moich rodziców. Masakraaaa normalnie x.x Ale spoko... Już we wtorek jadę do Wrocławia na dwa tygodnie. Nie będzie mi się nudzić. Będę z przyjaciółmi. Będzie dużo przypałów. A co się z tym wiąże? ;>> A to, że jak wróci moje dawne życie, "wrócę" i ja. ^^ Zapewne wtedy przyjdzie do mnie wena ;) Później będę miała połowę lipca wolną i na sierpień przyjeżdża przyjaciółka, do której teraz do Wrocka jadę xD Rzucimy się na Woodstock (mam tylko 25km xd), a później będziemy przez dwa - trzy tygodnie gdzieś się szlajać ^^ Będzie ciekawie ;>> Więc zapewne do zobaczenia już niedługo ;] Buźkaaa. Pozdrawiam, Gosiaaax3 ;* <3 xx
Jakieś pytania? Ask -- http://ask.fm/Goosiaaax3 lub Facebook (zakładka o mnie)
Pozdrawiam :
Wasza zdrowo jebnięta Gosiaaax3
Mamy swoje wzloty i upadki. Jak jesteśmy sami nie uda nam się podnieść. Musimy doznać porażki, aby znaleźć szczęście. Wtedy pojmujemy co to przyjaźń. Właśnie wtedy, gdy trafimy na dno, odnajdujemy osobę, która wyciąga do nas pomocną dłoń. Powoli zaczynamy się od Niej uzależniać, staję się Ona narkotykiem, aż w końcu jest dla nas powietrzem. Tak jest w tej historii. Odnajdują się osoby, które dopełniają się wzajemnie i nie potrafią oddzielić, ponieważ znalazły to co w życiu najważniejsze...
piątek, 21 czerwca 2013
czwartek, 6 czerwca 2013
Rozdział 18 "Nie wierzę, że w końcu wszystko się poukładało. "
Próbowałam dogonić Harrego, aby go ogarnąć.
- Jestem powiedzmy... Obfitych rozmiarów panią. Szłam ostatnio ulicą w tym fioletowym płaszczu. - wskazał na swoje ubranie - Zobaczyła mnie mała dziewczynka stojąca na przystanku razem z mamą. Wpadła w płacz i praktycznie wdrapała się na mamę krzycząc wniebogłosy "Mamo! Ratunku! BUKA!!!"... - opowiedział na jednym tchu, a ja buchłam śmiechem. Idiota, idiota!! W pewnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam do nich, aby otworzyć, a w tym czasie Harry zaczął ściągać wszystko z siebie.
* Oczami Liama *
Ubrałem się i wyszedłem do Megii. Droga szybko minęła i już po chwili stanąłem przed jej drzwiami. Zawahałem się na chwilę, a moje serce stanęło. W końcu się przełamałem i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem tylko: "Harry, błagam Cię stój w miejscu." i drzwi się otworzyły.
- Cześć. - powiedziałem nieśmiało. Po ostatniej akcji jakoś tak nie był zbyt pewny siebie. Po minie Megii można stwierdzić, że też jest zaskoczona.
- Telefon! - pacnęła się wprost w czoło i nagle usłyszeliśmy huk. - Harry? - zapytała podejrzliwie.
- Taak? - odparło niewiniątko.
- Zepsułeś coś? - znowu zadała pytanie.
- Nieee..
- A kłamiesz?
- Taak.. - dziewczyna tylko westchnęła.
- Wchodź ! - krzyknęła do mnie z salonu, do którego szybko poszła. Kulturalnie ściągnąłem buty i poszedłem tam gdzie ona. To co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Megii próbowała dogonić Harrego, a ten uciekał nie wiadomo gdzie. - Pomożesz? - zatrzymała się na przeciwko mnie.
- Oczywiście. - stwierdziłem szybko, bo widziałem, że dziewczyna sobie nie radzi. Harry zaczął uciekać, a my go goniliśmy. W końcu udało się go złapać. Usiedliśmy na chłopaku, żeby nie mógł się ruszyć.
- W końcu. - westchnęła dziewczyna.
- Co się stało? - zapytałem zdezorientowany.
- Spotkałam go w parku. Jest nietrzeźwy i pod wpływem narkotyków. Nie wiem co zrobił, ale nie mogłam go tak zostawić. Tylko, że trochę nie udaje mi się go ogarnąć. - powiedziała uciekając wzrokiem.
- Nie ma sprawy pomogę Ci. - uśmiechnąłem się do dziewczyny, co ona też odwzajemniła, ale nadal na mnie nie patrząc. Nagle Harry zaczął popłakiwać.
- Ejj, Stary co jest? - zapytałem zdezorientowany.
- Rodzice zrobili mi awanturę o to jak mogłem napisać w swoim pamiętniku, że naruszają moją prywatność. - odpowiedział. - I.. I... Dziś rano mama obudziła mnie i zapytała czy chcę śniadanie. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że spałem nago po imprezie na podłodze w kuchni - dalej smutał. Co najlepsze? Przecież on mieszka z Louisem... Nagle Megii wybuchła śmiechem.
- Harry do mnie! - krzyknęłam wzburzona. Chłopak zamiast tego wziął do ręki pilota i zaczął coś klikać, a potem przyłożył go do ucha.
- Fredziu! Młoda zostaje na noc u koleżanki. Zrobimy to w jej pokoju?
- Co Ty odpierdalasz? - zapytałam cała zdziwiona. Wyrwałam mu pilot z ręki i położyłam z powrotem na stole.
- Ejj no! - krzyknął w śmiechu - Oddaj mi komórkę, wraz z Ferdziem mieliśmy robić babeczki w pokoju.
- Tak kurwa! Jeszcze czego? - zapytałam. Prędzej trafię do psychiatryka niż ten idiota się uspokoi.
- A mogę Ci opowiedzieć bajkę mamusiu? - zapytał robiąc maślane oczka.
- No dobra. - szybko przystałam na propozycję, gdyż miałam nadzieję, że choć przez chwilę ten będzie siedział na miejscu.
- To ja pójdę się przebrać!!! - lokers wydarł się na cały dom i ulotnił się do góry.
- Co?! Nieee! - krzyknęłam i ruszyłam pędem za nim. Niestety nie zdążyłam i zamknął się w moim pokoju. - Harryyyyy.... OTWIERAJ!!!
- NIEE!! - wydarł się. - Jak zejdziesz na dół i poczekasz to zaraz opowiem bajkę. - powiedział po czym wybuchł śmiechem.
- Eh.. No okej.. - westchnęłam i zeszłam na dół czekałam na niego z 5 minut, a ten przyszedł masywnie ubrany. Normalnie zrobił sobie z poduszki wielki brzuch i ogólnie zrobił się większy. - No zaczynaj...- Jestem powiedzmy... Obfitych rozmiarów panią. Szłam ostatnio ulicą w tym fioletowym płaszczu. - wskazał na swoje ubranie - Zobaczyła mnie mała dziewczynka stojąca na przystanku razem z mamą. Wpadła w płacz i praktycznie wdrapała się na mamę krzycząc wniebogłosy "Mamo! Ratunku! BUKA!!!"... - opowiedział na jednym tchu, a ja buchłam śmiechem. Idiota, idiota!! W pewnej chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Ruszyłam do nich, aby otworzyć, a w tym czasie Harry zaczął ściągać wszystko z siebie.
- Harry, błagam Cię stój w miejscu... - powiedziałam spokojnie i energicznym ruchem przyciągnęłam drzwi do siebie. Ten widok mnie zaskoczył. W drzwiach stał Liam...
Ubrałem się i wyszedłem do Megii. Droga szybko minęła i już po chwili stanąłem przed jej drzwiami. Zawahałem się na chwilę, a moje serce stanęło. W końcu się przełamałem i zadzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem tylko: "Harry, błagam Cię stój w miejscu." i drzwi się otworzyły.
- Cześć. - powiedziałem nieśmiało. Po ostatniej akcji jakoś tak nie był zbyt pewny siebie. Po minie Megii można stwierdzić, że też jest zaskoczona.
- Telefon! - pacnęła się wprost w czoło i nagle usłyszeliśmy huk. - Harry? - zapytała podejrzliwie.
- Taak? - odparło niewiniątko.
- Zepsułeś coś? - znowu zadała pytanie.
- Nieee..
- A kłamiesz?
- Taak.. - dziewczyna tylko westchnęła.
- Wchodź ! - krzyknęła do mnie z salonu, do którego szybko poszła. Kulturalnie ściągnąłem buty i poszedłem tam gdzie ona. To co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Megii próbowała dogonić Harrego, a ten uciekał nie wiadomo gdzie. - Pomożesz? - zatrzymała się na przeciwko mnie.
- Oczywiście. - stwierdziłem szybko, bo widziałem, że dziewczyna sobie nie radzi. Harry zaczął uciekać, a my go goniliśmy. W końcu udało się go złapać. Usiedliśmy na chłopaku, żeby nie mógł się ruszyć.
- W końcu. - westchnęła dziewczyna.
- Co się stało? - zapytałem zdezorientowany.
- Spotkałam go w parku. Jest nietrzeźwy i pod wpływem narkotyków. Nie wiem co zrobił, ale nie mogłam go tak zostawić. Tylko, że trochę nie udaje mi się go ogarnąć. - powiedziała uciekając wzrokiem.
- Nie ma sprawy pomogę Ci. - uśmiechnąłem się do dziewczyny, co ona też odwzajemniła, ale nadal na mnie nie patrząc. Nagle Harry zaczął popłakiwać.
- Ejj, Stary co jest? - zapytałem zdezorientowany.
- Rodzice zrobili mi awanturę o to jak mogłem napisać w swoim pamiętniku, że naruszają moją prywatność. - odpowiedział. - I.. I... Dziś rano mama obudziła mnie i zapytała czy chcę śniadanie. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że spałem nago po imprezie na podłodze w kuchni - dalej smutał. Co najlepsze? Przecież on mieszka z Louisem... Nagle Megii wybuchła śmiechem.
- Czekaj wezmę telefon. - powiedziała próbując powstrzymać śmiech i próbowała dosięgnąć ostrożnie komórki. Niestety Harry w tej chwili zaczął się wiercić i zrzucił dziewczynę, jak i mnie z siebie. Pomogłem jej wstać.
- Auu! Harry ! - krzyknęła. Lokers zaczął uciekać w stronę ogródka.
- Chodź, biegniemy za nim. - złapałem ją za rękę i ruszyliśmy za chłopakiem. Harold biegł wprost na basen.
- Harry uważaj! - krzyknęła dziewczyna, ale ten nic nie reagując biegł dalej. Zrobiliśmy to samo, ale to był błąd. Tuż przy krawędzi basenu Harry skręcił, a ja wraz z Megii nie zdążyłyśmy wyhamować i wpadliśmy wprost do wody.
- Harry! - krzyknąłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Sprawdziłem co z nim, a okazało się, że ten walnął w szklane drzwi i padł na ziemię. W ostateczności - zasnął.
- Ziimnoo.. - mruknęła Megii. Odwróciłem się do niej, a ta cała się trzęsła. Wyglądała tak pięknie. Bez namysłu podszedłem do niej i przytuliłem ją. - Przepraszam. - usłyszałem cichy szept dziewczyny i dygot zębów. Odsunąłem ją od siebie i spojrzałem jej w oczy.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem się tak wobec Ciebie zachować. Ale.. - i tu się zaciąłem na chwilę - Ale ja Cię kocham. Naprawdę... - ostatnie słowo powiedziałem szeptem.
- Liam.. - zaczęła.
- Weź lepiej nic nie mów, bo spieprzyłem sprawę. - stwierdziłem i zanurzyłem się w wodzie. To samo zrobiła Megii. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, a po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Wynurzyliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzałem na Megii, a ta nieśmiele się się do mnie uśmiechała, ale miała głowę spuszczoną w dół. Podszedłem do niej, uniosłem jej podbródek i spojrzałem w oczy. Posłałem jej delikatny uśmiech i złączyłem nasze usta w pocałunku. Dziewczyna odwzajemniła go, przez co lekko się uśmiechnąłem.
- Kocham Cię... - szepnąłem jej w usta.
- Też Cię kocham Kreciku... - musnęła moje usta i wtuliła się we mnie. Najlepsze było to, że nadal byliśmy w wodzie. Zauważyłem, że Meg jest nadal zimno, więc podpłynąłem z nią do barierki i pomogłem jej wyjść. Cali mokrzy wzięliśmy Harrego do domu, położyliśmy go na kanapie, a dziewczyna zaciągnęła mnie do swojego pokoju.
- Zimno, zimno, zimno! - zaczęła cała dygotać i pobiegła po kołdrę. Opatuliła się nią i podeszła do szafy. - No chodź tu! - krzyknęła na mnie, a ja się zaśmiałem. Podszedłem do niej i także opatuliłem się tą kołdrą.
- Od razu cieplej. - stwierdziłem, gdy nasze ramiona zaczęły się stykać. Przy niej zawsze jest mi dobrze.
- Bierz dresy i koszulkę i leć się przebrać. - wcisnęła mi luźne spodnie oraz jakiś za duży, jak na nią T-shirt i wygoniła do łazienki. Poszedłem tam, ale od razu wróciłem.
- Serio? Mam się tam przebierać? - zapytałem rozbawiony. Całe pomieszczenie było zasyfione. Praktycznie, ani kawałka wolnego miejsca
- Boże, Harry. Zabiję go. - powiedziała. - No to się tutaj przebieraj. Innego wyjścia nie masz, chyba że wolisz iść do sypialni mamy.
- Nie dziękuje, nie będę się pchał nieproszony do kogoś. - oznajmiłem i ściągnąłem koszulkę. Megii wybierała ciuchy, a ja szybko się przebrałem. - Idę na dół go ogarnąć, zaraz wrócę.
- Okej. - odpowiedziała, a ja na chwilę zniknąłem.
* Oczami Megii *
Liam wyszedł, a ja wzięłam ciuchy i sama się przebrałam. Nie wierzę, że w końcu wszystko się poukładało. Jaki on słodki. Awrr.... Weszłam do łazienki i starałam się tam chociaż odrobinę ogarnąć, żeby rano mieć spokój. Jak skończyłam wróciłam do pokoju, po drodze napotykając się na Liama. Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku na przeciwko siebie.
- I jak z nim? - zapytałam.
- Śpi, więc przykryłem go kocem. Zobaczymy co jutro będzie. - odparł. - Która godzina? - zapytał po chwili.
- 22:33 dokładnie. - odparłam.
- Ja się będę chyba już zbierał. - powiedział i wstał z łóżka. Złapałam go szybko za nadgarstek.
- Nigdzie nie idziesz! Dopiero co się pogodziliśmy, a ty już uciekasz. - oznajmiłam i zrobiłam smutną buźkę.
- Nie chcę się naprzykrzać.
- Ale nawet moja mama stwierdziła, że jesteś wyjątkowy i cię baaaaardzooo lubi - przedłużyłam specjalne samogłoski dla efektu. Już chciał coś powiedzieć, ale uprzedziłam go. - Nie ma wymówek. Zostajesz na noc! - pogroziłam mu palcem, a ten z powrotem usiadł na przeciwko mnie.
- A gdzie mam niby spać? Nie będę robił kłopotu. - znowu zaczął się wymigiwać.
- Możesz spać ze mną, chyba że nie chcesz to u mamy jest łóżko wolne. - powiedziałam bez namysłu.
- To ja wolę pierwszą opcję. - uśmiechnął się i posłał mi buziaka. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i postanowiliśmy pójść spać. Wtuliłam się w Liama i życząc mu słodkich snów, próbowałam zasnąć...
___________________________________________
Dobiliście do 8, więc oto rozdział <3 Czytaciee YaaY! ^^ Taki długaśny napisałam.
A teraz uwaga, uwaga...!! * le bębny * To 18 rozdział, czyli w rzeczywistości mój blog skończył 18 lat i jest pełnoletni xD Odwalaa mi :D Z tej okazji taki długgaaaśny ^^ Mam nadzieję, że teraz też będziecie komentować :) Moi znajomi, którzy mają ze mną do czynienia w świecie realnym wymyślali takie pomysły, że szok, ale udało mi się im wybić to z główki xD Nie, no... Cieszę się, że jesteście tu ze mną <3 Buźkaa i do następnego ;* <3 xxxxx
Zapraszam na aska :) --- > http://ask.fm/Goosiaaax3 ;* <3 xx
- Chodź, biegniemy za nim. - złapałem ją za rękę i ruszyliśmy za chłopakiem. Harold biegł wprost na basen.
- Harry uważaj! - krzyknęła dziewczyna, ale ten nic nie reagując biegł dalej. Zrobiliśmy to samo, ale to był błąd. Tuż przy krawędzi basenu Harry skręcił, a ja wraz z Megii nie zdążyłyśmy wyhamować i wpadliśmy wprost do wody.
- Harry! - krzyknąłem, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Sprawdziłem co z nim, a okazało się, że ten walnął w szklane drzwi i padł na ziemię. W ostateczności - zasnął.
- Ziimnoo.. - mruknęła Megii. Odwróciłem się do niej, a ta cała się trzęsła. Wyglądała tak pięknie. Bez namysłu podszedłem do niej i przytuliłem ją. - Przepraszam. - usłyszałem cichy szept dziewczyny i dygot zębów. Odsunąłem ją od siebie i spojrzałem jej w oczy.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem się tak wobec Ciebie zachować. Ale.. - i tu się zaciąłem na chwilę - Ale ja Cię kocham. Naprawdę... - ostatnie słowo powiedziałem szeptem.
- Liam.. - zaczęła.
- Weź lepiej nic nie mów, bo spieprzyłem sprawę. - stwierdziłem i zanurzyłem się w wodzie. To samo zrobiła Megii. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, a po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Wynurzyliśmy się, aby zaczerpnąć powietrza. Spojrzałem na Megii, a ta nieśmiele się się do mnie uśmiechała, ale miała głowę spuszczoną w dół. Podszedłem do niej, uniosłem jej podbródek i spojrzałem w oczy. Posłałem jej delikatny uśmiech i złączyłem nasze usta w pocałunku. Dziewczyna odwzajemniła go, przez co lekko się uśmiechnąłem.
- Kocham Cię... - szepnąłem jej w usta.
- Też Cię kocham Kreciku... - musnęła moje usta i wtuliła się we mnie. Najlepsze było to, że nadal byliśmy w wodzie. Zauważyłem, że Meg jest nadal zimno, więc podpłynąłem z nią do barierki i pomogłem jej wyjść. Cali mokrzy wzięliśmy Harrego do domu, położyliśmy go na kanapie, a dziewczyna zaciągnęła mnie do swojego pokoju.
- Zimno, zimno, zimno! - zaczęła cała dygotać i pobiegła po kołdrę. Opatuliła się nią i podeszła do szafy. - No chodź tu! - krzyknęła na mnie, a ja się zaśmiałem. Podszedłem do niej i także opatuliłem się tą kołdrą.
- Od razu cieplej. - stwierdziłem, gdy nasze ramiona zaczęły się stykać. Przy niej zawsze jest mi dobrze.
- Bierz dresy i koszulkę i leć się przebrać. - wcisnęła mi luźne spodnie oraz jakiś za duży, jak na nią T-shirt i wygoniła do łazienki. Poszedłem tam, ale od razu wróciłem.
- Serio? Mam się tam przebierać? - zapytałem rozbawiony. Całe pomieszczenie było zasyfione. Praktycznie, ani kawałka wolnego miejsca
- Boże, Harry. Zabiję go. - powiedziała. - No to się tutaj przebieraj. Innego wyjścia nie masz, chyba że wolisz iść do sypialni mamy.
- Nie dziękuje, nie będę się pchał nieproszony do kogoś. - oznajmiłem i ściągnąłem koszulkę. Megii wybierała ciuchy, a ja szybko się przebrałem. - Idę na dół go ogarnąć, zaraz wrócę.
- Okej. - odpowiedziała, a ja na chwilę zniknąłem.
* Oczami Megii *
Liam wyszedł, a ja wzięłam ciuchy i sama się przebrałam. Nie wierzę, że w końcu wszystko się poukładało. Jaki on słodki. Awrr.... Weszłam do łazienki i starałam się tam chociaż odrobinę ogarnąć, żeby rano mieć spokój. Jak skończyłam wróciłam do pokoju, po drodze napotykając się na Liama. Weszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku na przeciwko siebie.
- I jak z nim? - zapytałam.
- Śpi, więc przykryłem go kocem. Zobaczymy co jutro będzie. - odparł. - Która godzina? - zapytał po chwili.
- 22:33 dokładnie. - odparłam.
- Ja się będę chyba już zbierał. - powiedział i wstał z łóżka. Złapałam go szybko za nadgarstek.
- Nigdzie nie idziesz! Dopiero co się pogodziliśmy, a ty już uciekasz. - oznajmiłam i zrobiłam smutną buźkę.
- Nie chcę się naprzykrzać.
- Ale nawet moja mama stwierdziła, że jesteś wyjątkowy i cię baaaaardzooo lubi - przedłużyłam specjalne samogłoski dla efektu. Już chciał coś powiedzieć, ale uprzedziłam go. - Nie ma wymówek. Zostajesz na noc! - pogroziłam mu palcem, a ten z powrotem usiadł na przeciwko mnie.
- A gdzie mam niby spać? Nie będę robił kłopotu. - znowu zaczął się wymigiwać.
- Możesz spać ze mną, chyba że nie chcesz to u mamy jest łóżko wolne. - powiedziałam bez namysłu.
- To ja wolę pierwszą opcję. - uśmiechnął się i posłał mi buziaka. Pogadaliśmy jeszcze chwilę i postanowiliśmy pójść spać. Wtuliłam się w Liama i życząc mu słodkich snów, próbowałam zasnąć...
___________________________________________
Dobiliście do 8, więc oto rozdział <3 Czytaciee YaaY! ^^ Taki długaśny napisałam.
A teraz uwaga, uwaga...!! * le bębny * To 18 rozdział, czyli w rzeczywistości mój blog skończył 18 lat i jest pełnoletni xD Odwalaa mi :D Z tej okazji taki długgaaaśny ^^ Mam nadzieję, że teraz też będziecie komentować :) Moi znajomi, którzy mają ze mną do czynienia w świecie realnym wymyślali takie pomysły, że szok, ale udało mi się im wybić to z główki xD Nie, no... Cieszę się, że jesteście tu ze mną <3 Buźkaa i do następnego ;* <3 xxxxx
Zapraszam na aska :) --- > http://ask.fm/Goosiaaax3 ;* <3 xx
niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział 17 "Może teraz się wszystko wyjaśni..."
W moją stronę szedł całkowicie napity i naćpany Harry. Mogłam rozpoznać to po tym, że co chwilę się śmiał, kiwał się na boki i rozmawiał do banana. Bez namysłu podbiegłam do chłopaka.
- Harry?! Co Ty robisz na mieście w takim stanie? Jeszcze do tego jesteś niepełnoletni! - krzyknęłam na Niego.
- Osz ty w dupę! - pisnął widząc mnie i odskoczył na bok. - Królowa Brytyjska. Czy waćpanna mi wybaczy i zabierze mnie na swoim rumaku, do krainy jednorożców? - pokłonił się, próbując się nie przewrócić.
- Co Ty odwalasz? - mój ton głosu nie zniżył się nawet o cal.
- Kurwa zabierz mnie do tych koni z rogami, bo muszą mi wysrać żelki! - krzyknął wkurzony. Oczy mi prawie z orbit wyszły na jego słowa. Ten debil brał coś mocnego, na serio.
- Chodź! Biorę Cię do siebie. - wzięłam go pod ramię, ale ten był uparty jak osioł i wyrwał się.
- Aaaa! To był zamach, ja żądam prawnika, prawnika! - krzyczał i biegał w kółko.
- Debil... - mruknęłam pod nosem, sama do siebie. - Harry, błagam Cię. - powiedziałam błagalnie, mając nadzieję, że ten idiota mnie posłucha. Jakoś się dał przekonać.
- A czy córeczko dasz mi się poprowadzić do ołtarza? - zapytał pełen powagi. Teraz mi się śmiać chciało. Wiedziałam, że inaczej nie uda się go zaciągnąć do domu, więc przystałam na propozycję. Harry złapał mnie za ramię i zaczął nucić pieśń weselną. Szliśmy w kierunku mojego domu. Zapewne ludzie, którzy nas widzieli, mieli myśli, że uciekliśmy z psychiatryka.
- Jak tam Twój mąż, córeczko? - zapytał w pewnej chwili.
- A kto jest moim mężem? - odpowiedziałam pytaniem, żebym nie palnęła czegoś, z czego on będzie miał nowy temat.
- No jak to kto?! - zdziwił się. - No Liam. Co tam u Niego? Jak tam w... - dalej go nie słuchałam, imię chłopaka kompletnie wybiło mnie z rytmu. Co teraz mam zrobić? Już sama nie wiem. Szybko doszliśmy do domu. Chciałam zaprowadzić Harrego do pokoju gościnnego, ale ten mi się wyrwał i zaczął biegać po domu. Jakie szczęście, że nie ma mamy. Próbowałam dogonić tego wariata, ale coś mi to nie wychodziło. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam i nie przerywając gonienia loczka, rozpoczęłam rozmowę.
- Halo? - zapytałam z grzeczności, cała zadyszana.
- Hej Megii, tu Liam. - zamarłam. Zadzwonił do mnie, zadzwonił! Euforia mnie opanowała. Niestety długo to nie trwało, gdyż Harry wyrwał mi telefon z ręki i znowu zaczął uciekać.
- Harry! Oddaj mi ten telefon! - wydarłam się na niego. Ten tylko się zaśmiał i znowu zaczął uciekać.
- Kic ! Kic ! Jestem różowym króliczkiem pedałkiem homoseksualistą! - zaczął się wydzierać, a potem pokazywać jakieś ruchy.
Na jego zdanie wybuchłam śmiechem i zaczęłam tarzać się po podłodze. Ciekawe co ten głupek jeszcze wymyśli.
* Oczami Liama *
Postanowiłem z tym nie zwlekać i zadzwoniłem do Megii. Miałem nadzieję, że uda nam się jeszcze dzisiaj spotkać. Czekałem aż odbierze telefon. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Już miałem się wyłączać kiedy usłyszałem jej melodyjny głos.
- Halo? - zapytała jakby zmachana.
- Hej Megii tu Liam. - zacząłem rozmowę i chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszałem jej kzyk.
- Harry! Oddaj mi telefon! - w słuchawce zabrzmiał śmiech Harrego i jakieś inne jego teksty. Zdezorientowany nie wiedziałem co mam robić.
- Olej feministki, pokaż swe cycki! - lokers zaczął się wydzierać.
- Ja Ci kurwa dam pokaż cycki! Oddaj mi ten telefon, bo zamknę Cię w łazience! - dziewczyna wydarła się na niego, a ten nic sobie z tego nie robił.
- A będzie tam twoja mama? - zapytał ze śmiechem.
- Harry co ci odwala? - przerwałem ich konwersację, której byłem telefonicznym świadkiem. Loczek chyba mnie nie usłyszał, bo dalej słyszałem jakieś szelesty i śmiechy. Z tego co podejrzewam są u Megii w domu. Postanowiłem się tam przejść i dowiedzieć o co chodzi. Może teraz się wszystko wyjaśni...
______________________________________________
No hejjj :** Napisałam coś takiego, takiego XD Śmieszne? ;D Mam nadzieję, że się podoba ^^ A teraz tak na poważnie. Smuci mnie to, że coraz mnie Was komentuje. Czyżby większości z was znudziła się ta historia? Bo się zastanawiam czy czasem nie usunąć tego bloga. ;c Jeśli będzie co najmniej 8 komentarzy blog zostanie, jeśli nie.. To najwyżej zakończę historię Megii i Liama. Po prostu nie widzę w tym sensu. Jest 12 obserwatorów. Więc to nie powinno Wam zrobić większego problemu. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że do zobaczenia, ale to zależy już od Was... No to yy.. Na razie. ;* xx
- Harry?! Co Ty robisz na mieście w takim stanie? Jeszcze do tego jesteś niepełnoletni! - krzyknęłam na Niego.
- Osz ty w dupę! - pisnął widząc mnie i odskoczył na bok. - Królowa Brytyjska. Czy waćpanna mi wybaczy i zabierze mnie na swoim rumaku, do krainy jednorożców? - pokłonił się, próbując się nie przewrócić.
- Co Ty odwalasz? - mój ton głosu nie zniżył się nawet o cal.
- Kurwa zabierz mnie do tych koni z rogami, bo muszą mi wysrać żelki! - krzyknął wkurzony. Oczy mi prawie z orbit wyszły na jego słowa. Ten debil brał coś mocnego, na serio.
- Chodź! Biorę Cię do siebie. - wzięłam go pod ramię, ale ten był uparty jak osioł i wyrwał się.
- Aaaa! To był zamach, ja żądam prawnika, prawnika! - krzyczał i biegał w kółko.
- Debil... - mruknęłam pod nosem, sama do siebie. - Harry, błagam Cię. - powiedziałam błagalnie, mając nadzieję, że ten idiota mnie posłucha. Jakoś się dał przekonać.
- A czy córeczko dasz mi się poprowadzić do ołtarza? - zapytał pełen powagi. Teraz mi się śmiać chciało. Wiedziałam, że inaczej nie uda się go zaciągnąć do domu, więc przystałam na propozycję. Harry złapał mnie za ramię i zaczął nucić pieśń weselną. Szliśmy w kierunku mojego domu. Zapewne ludzie, którzy nas widzieli, mieli myśli, że uciekliśmy z psychiatryka.
- Jak tam Twój mąż, córeczko? - zapytał w pewnej chwili.
- A kto jest moim mężem? - odpowiedziałam pytaniem, żebym nie palnęła czegoś, z czego on będzie miał nowy temat.
- No jak to kto?! - zdziwił się. - No Liam. Co tam u Niego? Jak tam w... - dalej go nie słuchałam, imię chłopaka kompletnie wybiło mnie z rytmu. Co teraz mam zrobić? Już sama nie wiem. Szybko doszliśmy do domu. Chciałam zaprowadzić Harrego do pokoju gościnnego, ale ten mi się wyrwał i zaczął biegać po domu. Jakie szczęście, że nie ma mamy. Próbowałam dogonić tego wariata, ale coś mi to nie wychodziło. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Odebrałam i nie przerywając gonienia loczka, rozpoczęłam rozmowę.
- Halo? - zapytałam z grzeczności, cała zadyszana.
- Harry! Oddaj mi ten telefon! - wydarłam się na niego. Ten tylko się zaśmiał i znowu zaczął uciekać.
- Kic ! Kic ! Jestem różowym króliczkiem pedałkiem homoseksualistą! - zaczął się wydzierać, a potem pokazywać jakieś ruchy.
Na jego zdanie wybuchłam śmiechem i zaczęłam tarzać się po podłodze. Ciekawe co ten głupek jeszcze wymyśli.
* Oczami Liama *
Postanowiłem z tym nie zwlekać i zadzwoniłem do Megii. Miałem nadzieję, że uda nam się jeszcze dzisiaj spotkać. Czekałem aż odbierze telefon. Jeden sygnał, drugi, trzeci. Już miałem się wyłączać kiedy usłyszałem jej melodyjny głos.
- Halo? - zapytała jakby zmachana.
- Hej Megii tu Liam. - zacząłem rozmowę i chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszałem jej kzyk.
- Harry! Oddaj mi telefon! - w słuchawce zabrzmiał śmiech Harrego i jakieś inne jego teksty. Zdezorientowany nie wiedziałem co mam robić.
- Olej feministki, pokaż swe cycki! - lokers zaczął się wydzierać.
- Ja Ci kurwa dam pokaż cycki! Oddaj mi ten telefon, bo zamknę Cię w łazience! - dziewczyna wydarła się na niego, a ten nic sobie z tego nie robił.
- A będzie tam twoja mama? - zapytał ze śmiechem.
- Harry co ci odwala? - przerwałem ich konwersację, której byłem telefonicznym świadkiem. Loczek chyba mnie nie usłyszał, bo dalej słyszałem jakieś szelesty i śmiechy. Z tego co podejrzewam są u Megii w domu. Postanowiłem się tam przejść i dowiedzieć o co chodzi. Może teraz się wszystko wyjaśni...
______________________________________________
No hejjj :** Napisałam coś takiego, takiego XD Śmieszne? ;D Mam nadzieję, że się podoba ^^ A teraz tak na poważnie. Smuci mnie to, że coraz mnie Was komentuje. Czyżby większości z was znudziła się ta historia? Bo się zastanawiam czy czasem nie usunąć tego bloga. ;c Jeśli będzie co najmniej 8 komentarzy blog zostanie, jeśli nie.. To najwyżej zakończę historię Megii i Liama. Po prostu nie widzę w tym sensu. Jest 12 obserwatorów. Więc to nie powinno Wam zrobić większego problemu. To chyba na tyle. Mam nadzieję, że do zobaczenia, ale to zależy już od Was... No to yy.. Na razie. ;* xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)