* Oczami Liama *
Siedziałem zamyślony na podłodze przy oknie i bazgroliłem coś w notatniku. Miałem nadzieję, że rozwiązanie moich problemów samo przyjdzie.
- Co ja mam zrobić? - zapytałem szeptem sam siebie. Po prostu to wszystko mnie przerosło. Już sam nie wiem. Siedziałem tak w samotności, aż nagle usłyszałem trzask drzwi wejściowych, a do pokoju wparował Zayn.
- Co Ty odwalasz?! - krzyknął widocznie podenerwowany.
- Ale o co Ci chodzi? - zapytałem zdezorientowany.
- Jeszcze dwa dni temu byłeś u mnie i gadałeś, że straciłeś Megii. A co się tu okazuje? Ona Cię kocha, a to Ty coś odwalasz! Stary, co się z Tobą dzieje? - powoli się uspokajał. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby tak się wkurzył.
- Ja nie wiem już co mam zrobić. Ja.. Muszę wybrać Zayn. - szepnąłem bliski płaczu. Mój przyjaciel przysiadł się do mnie i objął mnie ramieniem.
- Liam, powiedz mi co się dzieje... - szepnął.
- Jak wtedy wróciłem od Ciebie, to przyszła do mnie Danielle. Powiedziała, że mnie dalej kocha. Byłem z nią przez kilka lat Zayn. Kocham Megii, ale w głębi serca moje uczucia do Dan nie wygasły. Już nie wiem co mam zrobić. Powiedziałem wtedy Danielle, że ja nie wiem co czuję, a Ona powiedziała, że rozumie i wybiegła z płaczem. Nie cierpię, gdy dziewczyna płacze, a zwłaszcza z mojego powodu. - tym razem to im poleciało kilka łez. - Ja nie wiem co mam zrobić. Pogubiłem się w swoich uczuciach.
- Li posłuchaj mnie. - powiedział, abym spojrzał na niego. - Rozumiem Cię. Masz mieszane uczucia, ale zastanów się. Co jest dla Ciebie ważne. Niestety nie pomogę Ci, bo to Twoje życie i sam musisz stawiać jemu czoła. Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość. - poklepał mnie po plecach i wstał z podłogi. - Trzymaj się i pamiętaj jedno: Kieruj się sercem. Na razie Li.
- Pa. - mruknąłem załamany. Teraz to już kompletnie mam mętlik w głowie. Co ja czuję? - To pytanie nie dawało mi spokoju, jeszcze przez długi czas. Ale w odpowiednim czasie przyszła do mnie odpowiedź. Już wiem co mam zrobić. Już wiem kogo chcę trzymać w sercu.
* Oczami Megii *
Zayn wyszedł, a ja nie wiedziałam co zrobić. Nie chciałam siedzieć w tym pokoju. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. W domu nikogo nie było, co znaczy, że mama poszła do pracy. Wzięłam klucze do domu i zamknęłam go. Żwawym krokiem ruszyłam przed siebie. Nie wiem czemu, ale ciągnęło mnie do parku. Tego samego, w którym pierwszy raz spotkałam Liama. Siadłam dosłownie na tej samej ławce, a do uszu włożyłam słuchawki. Może czas się poddać? Może po prostu szczęście nie jest mi pisane? Już sama nie wiem. Rozglądałam się dookoła i zauważyłam długopis. Podniosłam go i zaczęłam pisać sobie po ręce. W pewnym momencie nawet nie spostrzegłam, a powstało imię: Liam♥. Ponownie z moich oczu popłynęły łzy. Czemu to wszystko jest takie trudne? W pewnym momencie zobaczyłam, że ktoś idzie w moją stronę. Ktoś kogo się nie spodziewałam....
__________________________________________
Hejka! :* Napisałam Wam coś takiego. :) Przepraszam, że krótkie, ale postanowiłam dodawać częściej, a krótsze. Masakra u mnie w szkole X.X Przez oceny mam ograniczony komputer, a do tego w moim rejonie teraz co kilka dni jest burza >.< Szczerze powiem Wam, że dostałam się na staż na Zrecenzuj-opowiadanie :) Jestem ucieszona ^^ Dobra. Życzę miłego święta i do zobaczenia w następnym rozdziale ;* <3 xx
Mamy swoje wzloty i upadki. Jak jesteśmy sami nie uda nam się podnieść. Musimy doznać porażki, aby znaleźć szczęście. Wtedy pojmujemy co to przyjaźń. Właśnie wtedy, gdy trafimy na dno, odnajdujemy osobę, która wyciąga do nas pomocną dłoń. Powoli zaczynamy się od Niej uzależniać, staję się Ona narkotykiem, aż w końcu jest dla nas powietrzem. Tak jest w tej historii. Odnajdują się osoby, które dopełniają się wzajemnie i nie potrafią oddzielić, ponieważ znalazły to co w życiu najważniejsze...
czwartek, 30 maja 2013
sobota, 25 maja 2013
Rozdział 15 "Ja już nie wiem co mam robić."
Stałam pod Jego domem jeszcze chwilę osłupiała. Nagle ktoś zaczął mnie szturchać w ramię.
- Megii? Co się stało? - ocknęłam się i spojrzałam na twarz osoby, która stała właśnie koło mnie.
- Ja.. Już sama nie wiem. - zacięłam się w połowie zdania. - Harry, jeśli jakaś osoba Cię całuje, a Ty niepewny swoich uczuć uciekasz, później zdając sobie sprawę, że kochasz tą osobę próbujesz z nią pogadać, ale Ona Cię unika, w końcu udaje Ci się jej wyjaśnić to pocałunkiem, a ta osoba wyprasza Cię z domu to masz się czego martwić? - zapytałam, mówiąc jak katarynka.
- Chwila, chwila. W kim się zakochałaś? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Eh... - westchnęłam. - W Liamie.
- I On wyprosił Cię z domu? - zapytał jakby zdziwiony całą tą sytuacją.
- No tak. - odpowiedziałam szeptem.
- Trochę dziwne zachowanie jak na niego. - odpowiedział, pocierając ręką kark.
- Ja już sama nie wiem co mam robić. - oznajmiłam i usiadłam na krawężniku. Z bezsilności popłynęło mi kilka łez.
- Choć. Odprowadzę Cię do domu. - Harry pomógł mi wstać, a ja z tego wszystkiego się do Niego przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk i ruszyliśmy w kierunku mojego domu, rozmawiając razem po drodzę.
* Oczami Liama *
Wszystko się posypało. Mój cały poukładany świat legł w gruzach. Nie spodziewałem się, że Megii do mnie przyjdzie. Starałem się jej unikać. Zaskoczyła mnie swoją obecnością w moim domu. I zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Pocałowała mnie.Ona mnie kocha. Ale.. Ja nie mogę. Nie chcę jej zranić. Nie wiem już co mam wybrać. Miłość sprzed lat, czy teraźniejszą.. Nikt mi tego nie wyjaśni. Nikt nie rozwiąże mojego problemu. Muszę sam mu stawić czoła. Wyjrzałem jeszcze na chwilę przez okno, ale ten widok mnie zabolał. Megii siedziała na krawężniku i płakała, a ja nie mogłem nic zrobić. Zawiodłem ją. W pewnej chwili ktoś do niej podszedł i razem odeszli w kierunku jej domu.
* Oczami Zayna *
Dałem Megii klucze, tyle powinno wystarczyć z mojej strony. Byłem ciekaw jak tam u tej parki. Megii jest dla mnie jak siostra, nie pozwolę jej skrzywdzić. Postanowiłem sprawdzić jak poszło. Ubrałem buty na nogi i ruszyłem w stronę domu Megii. Zapukałem lekko w drzwi, a w nich stanęła pani Emily.
- Dzień dobry. - powiedziałem uśmiechnięty. - Jest Megii?
- Jest, ale nie sądzę, że będzie miała ochotę pogadać. - oznajmiła z niesmakiem.
- A mogę chociaż spróbować? - zapytałem z nadzieją, że dowiem się o co chodzi.
- Jasne Zayn, wejdź. - posłała mi lekki uśmiech i wpuściła do środka. Skierowałem się od razu do pokoju przyjaciółki. Zapukałem lekko i wszedłem na ciche 'Proszę'.
- Cześć. - powiedziałem niepewnie.
- Ooo.. Cześć Zayn. - mruknęła, nawet nie spoglądając na mnie. Zmartwiony przysiadłem się na łóżku, które stało naprzeciwko okna, gdzie siedziała dziewczyna.
- Megii co się stało? - zapytałem. Opowiedziała mi całą historię, która zdarzyła się podczas jej pobytu w domu Li.
- Ja już nie wiem co mam robić. - stwierdziła, załamując ręce.
- Co mu odbiło?! - krzyknąłem. - Jeszcze kilka dni temu żalił mi się, że go nie kochasz, że Cię stracił, a teraz co odwala?
- Zayn, uspokój się. - powiedziała szeptem.
- Nie! - odparłem stanowczo. - Idę z nim pogadać. Nie obchodzi mnie to, czy jest zajęty, czy nie. - wkurzony wyszedłem z jej pokoju, żegnając się z panią Stoner. Ruszyłem w stronę domu mojego przyjaciela, gdzie miałem nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
_________________________________
Hejkaaa ;* Przepraszam, że nic nie dodałam i przepraszam, że to takie krótkie ;c Koniec roku się zbliża, a moje oceny nie są najlepsze. Rodzice karzą mi wszystko poprawić co najmniej na czwórki ;( Więc się tak spytam. Wolicie rozdziały krótsze, ale częściej, czy dłuższe, ale rzadziej. Nie chcę zawieszać, więc wolę taki warunek postawić. To coś u góry jest nudne c'nie? :X Przeeepraszaam. Piszcie w komentarzach co sądzicie i jak mam dodawać rozdziały i do następnego <3 xx ;*
- Megii? Co się stało? - ocknęłam się i spojrzałam na twarz osoby, która stała właśnie koło mnie.
- Ja.. Już sama nie wiem. - zacięłam się w połowie zdania. - Harry, jeśli jakaś osoba Cię całuje, a Ty niepewny swoich uczuć uciekasz, później zdając sobie sprawę, że kochasz tą osobę próbujesz z nią pogadać, ale Ona Cię unika, w końcu udaje Ci się jej wyjaśnić to pocałunkiem, a ta osoba wyprasza Cię z domu to masz się czego martwić? - zapytałam, mówiąc jak katarynka.
- Chwila, chwila. W kim się zakochałaś? - zapytał z cwaniackim uśmieszkiem.
- Eh... - westchnęłam. - W Liamie.
- I On wyprosił Cię z domu? - zapytał jakby zdziwiony całą tą sytuacją.
- No tak. - odpowiedziałam szeptem.
- Trochę dziwne zachowanie jak na niego. - odpowiedział, pocierając ręką kark.
- Ja już sama nie wiem co mam robić. - oznajmiłam i usiadłam na krawężniku. Z bezsilności popłynęło mi kilka łez.
- Choć. Odprowadzę Cię do domu. - Harry pomógł mi wstać, a ja z tego wszystkiego się do Niego przytuliłam. Chłopak odwzajemnił uścisk i ruszyliśmy w kierunku mojego domu, rozmawiając razem po drodzę.
* Oczami Liama *
Wszystko się posypało. Mój cały poukładany świat legł w gruzach. Nie spodziewałem się, że Megii do mnie przyjdzie. Starałem się jej unikać. Zaskoczyła mnie swoją obecnością w moim domu. I zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Pocałowała mnie.Ona mnie kocha. Ale.. Ja nie mogę. Nie chcę jej zranić. Nie wiem już co mam wybrać. Miłość sprzed lat, czy teraźniejszą.. Nikt mi tego nie wyjaśni. Nikt nie rozwiąże mojego problemu. Muszę sam mu stawić czoła. Wyjrzałem jeszcze na chwilę przez okno, ale ten widok mnie zabolał. Megii siedziała na krawężniku i płakała, a ja nie mogłem nic zrobić. Zawiodłem ją. W pewnej chwili ktoś do niej podszedł i razem odeszli w kierunku jej domu.
* Oczami Zayna *
Dałem Megii klucze, tyle powinno wystarczyć z mojej strony. Byłem ciekaw jak tam u tej parki. Megii jest dla mnie jak siostra, nie pozwolę jej skrzywdzić. Postanowiłem sprawdzić jak poszło. Ubrałem buty na nogi i ruszyłem w stronę domu Megii. Zapukałem lekko w drzwi, a w nich stanęła pani Emily.
- Dzień dobry. - powiedziałem uśmiechnięty. - Jest Megii?
- Jest, ale nie sądzę, że będzie miała ochotę pogadać. - oznajmiła z niesmakiem.
- A mogę chociaż spróbować? - zapytałem z nadzieją, że dowiem się o co chodzi.
- Jasne Zayn, wejdź. - posłała mi lekki uśmiech i wpuściła do środka. Skierowałem się od razu do pokoju przyjaciółki. Zapukałem lekko i wszedłem na ciche 'Proszę'.
- Cześć. - powiedziałem niepewnie.
- Ooo.. Cześć Zayn. - mruknęła, nawet nie spoglądając na mnie. Zmartwiony przysiadłem się na łóżku, które stało naprzeciwko okna, gdzie siedziała dziewczyna.
- Megii co się stało? - zapytałem. Opowiedziała mi całą historię, która zdarzyła się podczas jej pobytu w domu Li.
- Ja już nie wiem co mam robić. - stwierdziła, załamując ręce.
- Co mu odbiło?! - krzyknąłem. - Jeszcze kilka dni temu żalił mi się, że go nie kochasz, że Cię stracił, a teraz co odwala?
- Zayn, uspokój się. - powiedziała szeptem.
- Nie! - odparłem stanowczo. - Idę z nim pogadać. Nie obchodzi mnie to, czy jest zajęty, czy nie. - wkurzony wyszedłem z jej pokoju, żegnając się z panią Stoner. Ruszyłem w stronę domu mojego przyjaciela, gdzie miałem nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
_________________________________
Hejkaaa ;* Przepraszam, że nic nie dodałam i przepraszam, że to takie krótkie ;c Koniec roku się zbliża, a moje oceny nie są najlepsze. Rodzice karzą mi wszystko poprawić co najmniej na czwórki ;( Więc się tak spytam. Wolicie rozdziały krótsze, ale częściej, czy dłuższe, ale rzadziej. Nie chcę zawieszać, więc wolę taki warunek postawić. To coś u góry jest nudne c'nie? :X Przeeepraszaam. Piszcie w komentarzach co sądzicie i jak mam dodawać rozdziały i do następnego <3 xx ;*
czwartek, 16 maja 2013
Rozdział 14 "Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei."
Postanowiłam podejść do Liama i z nim pogadać. Usiadłam koło chłopaka, a On spojrzał na mnie. Zdziwiony moim widokiem opuścił głowę w dół i patrzył na różnych przechodniów. Zrobiłam to samo. Błądziłam wzrokiem nie wiedząc co zrobić. Zamknęłam oczy i westchnęłam.
- Czemu zachowujemy się jak dzieci? - zapytałam ze spokojem.
- Co? - Li zaskoczony odpowiedział mi pytaniem.
- Od ostatniego razu unikasz mnie, nie chcesz ze mną rozmawiać... - zaczęłam zdanie, wymieniając powody. - Przecież byliśmy przyjaciółmi.
- No właśnie. Byliśmy. To już skończone. Wszystko spieprzyłem. - powiedział zdołowany.
- Liam. Nie o to mi chodzi... - chciałam rozpocząć zdanie, ale Liam mi przerwał.
- Nie chcę wiedzieć o co chodzi. Nie chcę zepsuć kolejnej rzeczy. Na razie. - powiedział. Złapał za swój plecak i odszedł. Po prostu odszedł zostawiając mnie samą.
- CHOLERAAA! - Krzyknęłam na cały głos. Padłam na ziemię, a z moich oczu popłynęło kilka łez. Starłam je opuszkami palców i wstałam z ziemi. Wzięłam do ręki swój plecak i wyszłam stamtąd. Zeszłam po schodach i do końca lekcji nie spotkałam Liama. Zwolnił się... Czemu to życie jest takie ciężkie? Szłam korytarzem na ostatnią lekcję. Nagle podeszła do mnie Hope.
- Nie trać nadziei i próbuj do końca. - oznajmiła i odeszła. Nie no! Dziwna jest... Szłam dalej pogrążona w myślach o tym co mi powiedziała, gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Podniosłam wzrok do góry i ujrzałam Zayna.
- Boże, Megii! W końcu Cię znalazłem. - powiedział z uśmiechem.
- O co chodzi? - spytałam bez entuzjazmu.
- Bo... Ej co Ci jest? - chciał zacząć zdanie, ale jak zobaczył moją skwaszoną minę zrezygnował i zadał pytanie.
- To się dzieje, że przegrywam z losem. - fuknęłam.
- Hmm..? - chłopak uniósł do góry jedna brew i rzucił mi pytające spojrzenie. Już chciałam otworzyć usta, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Później Ci powiem, a teraz chodź na lekcję. - chciałam iść pod salę, gdy Zayn złapał mnie za nadgarstek i zaczął gdzieś prowadzić. - Ale Zayn, fizyka...
- Brydzia się nie obrazi, jak nas nie będzie. - uniósł lekko kąciki ust i dalej szliśmy. W pewnym momencie znaleźliśmy się w tym samym parku, gdzie spotkałam zapłakanego Liama. Usiedliśmy na tej samej ławce.
- No mów. O co chodzi? - zapytał Zii. Opowiedziałam mu wszystko. Od początku do końca. To jak spotkałam w autobusie Hope, to jak na lekcji Liam mnie ignorował. Jak Hope doradziła mi aby iść na dach. Jak spotkałam tam Liama i opowiedziałam mu całą rozmowę.
- I co mam teraz zrobić? Nie mogę mu nawet wszystkiego powiedzieć. - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Poczekaj chwilę.. - oznajmił i zaczął coś szukać w swoim plecaku. - Trzymaj. Mam takie na wszelki wypadek. - dodał jak tylko znalazł.
- Klucze? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Zapasowe klucze do domu Liama. Zapewne tam teraz siedzi. - powiedział z uśmiechem.
- Ale..
- Nie, Megii. Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei. - odpowiedział stanowczo. Patrzyłam z niedowierzaniem raz na klucze, raz na Malika.
- Dziękuje. - szepnęłam i przytuliłam go w geście podzięki.
- Leć. - spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Pożegnałam się z przyjacielem i ruszyłam w stronę domu Liama. Mieszka sam, więc nie ma problemu. Akurat w domu było zapalone światło. Przeszłam przez furtkę i się zawahałam. Jak wejdę bez pukania to może to uznać za włamanie. Cóż... Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość. Włożyłam klucze do zamka od drzwi i delikatnie je otworzyłam. Pierwszy raz u Niego jestem. Szczerze powiem, że jest bardzo przytulnie. Usłyszałam jakieś hałasy z kuchni więc tam się udałam. Zobaczyłam, że Liam coś robi przy blacie. Próbowałam podejść do niego bezszelestnie, ale nadepnęłam na jakąś puszkę. Li gwałtownie się obrócił w moją stronę.
- Co Ty tu robisz? - zapytał, a oczy mu prawie wyszły ze zdziwienia.
- Chcę wszystko wyjaśnić. - oznajmiłam ze stoickim spokojem.
- Ale nie ma co wyjaśniać. - odparł szeptem i obrócił głowę w bok. Podeszłam do Niego bliżej.
- Czy aby na pewno? - zapytałam i bez zastanowienia zarzuciłam mu ręce na kark. On w tym czasie spojrzał na mnie, a ja wpiłam się w Jego usta. Chłopak był zdziwiony moją reakcją, ale po chwili zaczął oddawać pocałunek. W moim brzuchu poczułam stado motylków. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie po to, aby zaczerpnąć powietrza. Li wpatrywał się w moją twarz, a ja się do Niego uśmiechnęłam.
- To wszystko co chciałaś mi wyjaśnić? - zapytał zmieszany.
- No taak. - odparłam.
- Em.. Sorki, ale musisz wyjść, bo się śpieszę.. - oznajmił i mówiąc wprost wyrzucił mnie ze swojego domu. Zdziwiła mnie jego reakcja i to na maxa. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam tak sparaliżowana Jego zachowaniem, że nie mogłam się ruszyć. Powoli wszystko zaczęło wracać do normy, ale znowu coś się wali...
_________________________________________
Hejka ! Sorki, że taki krótki, ale mam kolejny pomysł, a chcę go wprowadzić w następnym rozdziale :) W dodatku piszę na telefonie, bo mamy remont i nie mam jak używać kompa ;c Za 30 minut niespodzianka 1D *___________* Jak ja się jaram! <333 Następny postaram się dodać w sobotę, bo jadę do Wrocławia i po jakoś 3h będę siedziała w dwóch pociągach xd Na telefonie też będę pisać ;D Tak więc życzę miłego dnia :* Buźkaa :* <3 xx
P.S. Macie jakieś pytania do piszcie do mnie. :) (Kontakt w zakładce na górze)
- Czemu zachowujemy się jak dzieci? - zapytałam ze spokojem.
- Co? - Li zaskoczony odpowiedział mi pytaniem.
- Od ostatniego razu unikasz mnie, nie chcesz ze mną rozmawiać... - zaczęłam zdanie, wymieniając powody. - Przecież byliśmy przyjaciółmi.
- No właśnie. Byliśmy. To już skończone. Wszystko spieprzyłem. - powiedział zdołowany.
- Liam. Nie o to mi chodzi... - chciałam rozpocząć zdanie, ale Liam mi przerwał.
- Nie chcę wiedzieć o co chodzi. Nie chcę zepsuć kolejnej rzeczy. Na razie. - powiedział. Złapał za swój plecak i odszedł. Po prostu odszedł zostawiając mnie samą.
- CHOLERAAA! - Krzyknęłam na cały głos. Padłam na ziemię, a z moich oczu popłynęło kilka łez. Starłam je opuszkami palców i wstałam z ziemi. Wzięłam do ręki swój plecak i wyszłam stamtąd. Zeszłam po schodach i do końca lekcji nie spotkałam Liama. Zwolnił się... Czemu to życie jest takie ciężkie? Szłam korytarzem na ostatnią lekcję. Nagle podeszła do mnie Hope.
- Nie trać nadziei i próbuj do końca. - oznajmiła i odeszła. Nie no! Dziwna jest... Szłam dalej pogrążona w myślach o tym co mi powiedziała, gdy nagle ktoś na mnie wpadł. Podniosłam wzrok do góry i ujrzałam Zayna.
- Boże, Megii! W końcu Cię znalazłem. - powiedział z uśmiechem.
- O co chodzi? - spytałam bez entuzjazmu.
- Bo... Ej co Ci jest? - chciał zacząć zdanie, ale jak zobaczył moją skwaszoną minę zrezygnował i zadał pytanie.
- To się dzieje, że przegrywam z losem. - fuknęłam.
- Hmm..? - chłopak uniósł do góry jedna brew i rzucił mi pytające spojrzenie. Już chciałam otworzyć usta, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Później Ci powiem, a teraz chodź na lekcję. - chciałam iść pod salę, gdy Zayn złapał mnie za nadgarstek i zaczął gdzieś prowadzić. - Ale Zayn, fizyka...
- Brydzia się nie obrazi, jak nas nie będzie. - uniósł lekko kąciki ust i dalej szliśmy. W pewnym momencie znaleźliśmy się w tym samym parku, gdzie spotkałam zapłakanego Liama. Usiedliśmy na tej samej ławce.
- No mów. O co chodzi? - zapytał Zii. Opowiedziałam mu wszystko. Od początku do końca. To jak spotkałam w autobusie Hope, to jak na lekcji Liam mnie ignorował. Jak Hope doradziła mi aby iść na dach. Jak spotkałam tam Liama i opowiedziałam mu całą rozmowę.
- I co mam teraz zrobić? Nie mogę mu nawet wszystkiego powiedzieć. - pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
- Poczekaj chwilę.. - oznajmił i zaczął coś szukać w swoim plecaku. - Trzymaj. Mam takie na wszelki wypadek. - dodał jak tylko znalazł.
- Klucze? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Zapasowe klucze do domu Liama. Zapewne tam teraz siedzi. - powiedział z uśmiechem.
- Ale..
- Nie, Megii. Nie ważne jak życie jest ciężkie, nie trać nadziei. - odpowiedział stanowczo. Patrzyłam z niedowierzaniem raz na klucze, raz na Malika.
- Dziękuje. - szepnęłam i przytuliłam go w geście podzięki.
- Leć. - spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął. Pożegnałam się z przyjacielem i ruszyłam w stronę domu Liama. Mieszka sam, więc nie ma problemu. Akurat w domu było zapalone światło. Przeszłam przez furtkę i się zawahałam. Jak wejdę bez pukania to może to uznać za włamanie. Cóż... Musisz podjąć ryzyko jeśli chcesz znaleźć miłość. Włożyłam klucze do zamka od drzwi i delikatnie je otworzyłam. Pierwszy raz u Niego jestem. Szczerze powiem, że jest bardzo przytulnie. Usłyszałam jakieś hałasy z kuchni więc tam się udałam. Zobaczyłam, że Liam coś robi przy blacie. Próbowałam podejść do niego bezszelestnie, ale nadepnęłam na jakąś puszkę. Li gwałtownie się obrócił w moją stronę.
- Co Ty tu robisz? - zapytał, a oczy mu prawie wyszły ze zdziwienia.
- Chcę wszystko wyjaśnić. - oznajmiłam ze stoickim spokojem.
- Ale nie ma co wyjaśniać. - odparł szeptem i obrócił głowę w bok. Podeszłam do Niego bliżej.
- Czy aby na pewno? - zapytałam i bez zastanowienia zarzuciłam mu ręce na kark. On w tym czasie spojrzał na mnie, a ja wpiłam się w Jego usta. Chłopak był zdziwiony moją reakcją, ale po chwili zaczął oddawać pocałunek. W moim brzuchu poczułam stado motylków. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie po to, aby zaczerpnąć powietrza. Li wpatrywał się w moją twarz, a ja się do Niego uśmiechnęłam.
- To wszystko co chciałaś mi wyjaśnić? - zapytał zmieszany.
- No taak. - odparłam.
- Em.. Sorki, ale musisz wyjść, bo się śpieszę.. - oznajmił i mówiąc wprost wyrzucił mnie ze swojego domu. Zdziwiła mnie jego reakcja i to na maxa. Nie wiedziałam co mam zrobić. Byłam tak sparaliżowana Jego zachowaniem, że nie mogłam się ruszyć. Powoli wszystko zaczęło wracać do normy, ale znowu coś się wali...
_________________________________________
Hejka ! Sorki, że taki krótki, ale mam kolejny pomysł, a chcę go wprowadzić w następnym rozdziale :) W dodatku piszę na telefonie, bo mamy remont i nie mam jak używać kompa ;c Za 30 minut niespodzianka 1D *___________* Jak ja się jaram! <333 Następny postaram się dodać w sobotę, bo jadę do Wrocławia i po jakoś 3h będę siedziała w dwóch pociągach xd Na telefonie też będę pisać ;D Tak więc życzę miłego dnia :* Buźkaa :* <3 xx
P.S. Macie jakieś pytania do piszcie do mnie. :) (Kontakt w zakładce na górze)
piątek, 10 maja 2013
Rozdział 13 " I wanna feel your love "
Cały dzień spędziłam w swoim pokoju. Postanowiłam iść jutro do szkoły. Długo mnie nie było, więc czas to wszystko nadrobić. Po wykonaniu czynności wieczornych położyłam się spać. W moim świecie byłam całkiem inna. Pełną energii, otwartą i niczego się nie bojącą... Dziewczynką? Znowu przeniosłam się wspomnieniami do przeszłości. Mała ja pobiegła w stronę placyku zabaw. Wraz z innymi dziećmi bawiłam się w piaskownicy, zjeżdżałam ze ślizgawki i huśtałam się na huśtawce. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Byłam taka szczęśliwa. Siadłam pod wielkim drzewem i obserwowałam projekcje moich wspomnień. Nagle poczułam, że ktoś koło mnie usiadł.
- Tato! - krzyknęłam widząc dobrze znaną mi sylwetkę.
- Cześć córciu. - przytulił mnie.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Zauważyłem, że masz kolejny problem. - oznajmił. Mina mi od razu zrzędła.
- Niestety... - mruknęłam. - Co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Spójrz na siebie. - wskazał na małą dziewczynkę ganiającą się wśród drzew wraz z dziećmi. - Chciałabyś być taka szczęśliwa?
- Ale bez Ciebie nie...
- Ja jestem cały czas z Tobą. - przerwał mi w połowie wypowiedzianego zdania.
- To daj szansę przeznaczeniu. Daj szansę sobie. Daj szansę Liamowi. - powiedział.
Spojrzałam na ojca, nie wiedząc czy, aby na pewno powinnam to zrobić. Mój wzrok jeszcze raz powędrował na małą dziewczynkę. Tryskała energią. Po prostu była szczęśliwa. I ja też chcę taka być. Tato zawsze miał rację. Ufam mu. Kiwnęłam głową na tak i westchnęłam.
- Kocham Cię tato. - powiedziałam. - Szkoda tylko, że już nie ma Cię z nami.
- Byłem, jestem i będę zawsze w waszych sercach. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje. - przytuliłam jeszcze raz ojca.
- Nie masz za co córeczko. - odwzajemnił uścisk. - A teraz leć. Masz wiele spraw do załatwienia.
- Taa.. I to, aż za wiele. - powiedziałam. Tato się tylko zaśmiał i zaczęłam słyszeć w tle dźwięk mojego budzika. Otworzyłam leniwie oczy i wyłączyłam go. Wstałam i ruszyłam do szafy, aby wybrać coś do ubrania. Jak na wrzesień to było jeszcze ciepło. Z ciuchami ruszyłam do łazienki i założyłam na siebie błękitne rurki, białą podkoszulkę i tego samego koloru co spodnie koszulę w kratę. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, a na głowę włożyłam czarną bandamkę. Przygotowana weszłam z powrotem do pokoju i wzięłam do ręki swoją torbę na książki. Zeszłam na dół i w kuchni zastałam mamę.
- Cześć Córciu.
- Cześć mamo.
- Idziesz do szkoły? - zapytała widząc moją torbę.
- W końcu trzeba się czegoś nauczyć. - posłałam jej uśmiech i złapałam za jabłko. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:23. - Dobra ja się zbieram na przystanek.
- Miłego dnia. - zawołała, gdy byłam już w korytarzu. Na nogi wsunęłam moje czarne, już lekko zjechane trampki, a przez ramię przerzuciłam torbę. Gotowa wyszłam z domu, kierując się wprost na przystanek autobusowy. Nie czekałam nawet 5 minut, a już podjechał pojazd. Wsiadłam i zajęłam i zaczęłam się rozglądać za wolnym miejscem. Jedyne miejsce było koło dziewczyny z mojej klasy. Znowu to samo. Nie znam jej jeszcze, a często ją spotykam. Z tego co widziałam też nie jest zbytnio rozmowna.
- Wolne? - zapytałam nieśmiało i wskazałam głową na miejsce obok niej.
- Mhm.. - skinęła głową na tak. Zasiadłam koło niej, nie wiedząc zbytnio jak zacząć rozmowę.
- Jestem Megii. - wyciągnęłam do dziewczyny swoją rękę. Spojrzała tylko na nią, a później na mnie.
- Hope.. - uścisnęła moją dłoń swoją i lekko uniosła swoje kąciki ust do góry. Nie odzywałam się już do dziewczyny. Nie wiedziałam co powiedzieć. Żeby zająć czas zaczęłam myśleć o Liamie. Nie wiem już co zrobić. Tato twierdzi, żebym dała mu szansę. Mama też. Zayn zapewne też. Wczoraj pisał do mnie sms'y. Z rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczyny.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. Skąd ona wie co mi dolega? Zdziwiła mnie jej reakcja.
- I będzie. Taką mam nadzieję... - mruknęłam. Po chwili wraz z dziewczyną wysiadłyśmy z autobusu i skierowałyśmy się do budynku szkoły. Podeszłam do szafki i wyjęłam książki. Skierowałam się do sali zajęć artystycznych. Po drodze wpadłam na Zayna, Nialla i Harrego. Nigdzie nie widziałam Liama.
- Megii! - krzyknęli równocześnie widząc mnie.
- Cześć chłopcy. - uśmiechnęłam się w ich stronę. Przytuliliśmy się i zaczęliśmy rozmowę.
- Ja Cię dawno tu nie było. - powiedział Harry.
- Czas to nadrobić. - dodał Horan.
- Meheeem. Zobaczymy ile wytrzymacie. - zaśmiałam się. - Widzieliście gdzieś Liama? - zapytałam po chwili.
- Poszedł pod klasę. Nie jest zbytnio w nastroju od dwóch dni. - oznajmił Zayn. Westchnęłam.
- Dobra chodźmy na lekcję. - odparłam słysząc dzwonek kończący przerwę. Wraz z Niallem i Zaynem skierowaliśmy się w stronę do naszej sali wychowawczej i weszliśmy do środka. Zobaczyłam, że w naszej ławce już siedzi Liam. Spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się w jego stronę. Zmieszany, spuścił wzrok. Eh.. Coś mi się wydaje, że to nie będzie łatwe. Wolnym krokiem podeszłam do ławki i usiadłam koło mojego przyjaciela. Całą lekcję się nie odzywał. Drugą też. Bolało mnie to. Przez moje zachowanie osoba, która jest dla mnie ważna nie odzywa się do mnie. Powoli traciłam nadzieję, kiedy nagle podeszła do mnie Hope.
- Problem? - zapytała. Skąd ona to wszystko wie? - Widać to po Twojej mimice twarzy. - Dodała po chwili.
- Tak. Problem. - Mruknęłam niezadowolona.
- Jest długa przerwa idź może pobyć chwilę sama. - oznajmiła. W sumie całkiem dobry pomysł. Tylko gdzie? - Możesz iść na dach. - Czy ona czyta mi w myślach? Dziwi mnie jej zachowanie. Cóż.. Każdy jest doskonały na swój sposób.
- Dzięki.. - powiedziałam i poszłam w kierunku schodów, które miały mnie poprowadzić na dach szkolny. Na szczęście drzwi były otwarte więc nie było problemu z wejściem. Uchyliłam drzwi i uderzył mnie powiew wiatru. Usiadłam na skraju i rozmyślałam. Czemu to jest takie trudne. Zawsze coś się zepsuje. Nagle zza chmur wychyliło się słońce. Pierwsze co mi przyszło na myśl to tata. Może jednak nie miał racji? Nie to nie możliwe. Tato zawsze wiedział co dla mnie dobre. Siedziałam tak i nagle usłyszałam śpiew. Wstałam, aby rozglądnąć się o co chodzi.
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
Zatrzaśnij drzwi
Zgaś światło
Pragnę być z Tobą
Pragnę poczuć Twoją miłość (tytuł rozdziału)
Pragnę leżeć obok Ciebie
Nie potrafię tego ukrywać, nawet gdy się staram
Serce uderza mocniej
Czas mi ucieka
Drżąca dłonie dotykają skórę
To staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają mi po twarzy
Wiesz, że będę
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha
Dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz
- Tato! - krzyknęłam widząc dobrze znaną mi sylwetkę.
- Cześć córciu. - przytulił mnie.
- Co Ty tu robisz? - zapytałam z uśmiechem na twarzy.
- Zauważyłem, że masz kolejny problem. - oznajmił. Mina mi od razu zrzędła.
- Niestety... - mruknęłam. - Co ja mam zrobić? - zapytałam.
- Spójrz na siebie. - wskazał na małą dziewczynkę ganiającą się wśród drzew wraz z dziećmi. - Chciałabyś być taka szczęśliwa?
- Ale bez Ciebie nie...
- Ja jestem cały czas z Tobą. - przerwał mi w połowie wypowiedzianego zdania.
- To daj szansę przeznaczeniu. Daj szansę sobie. Daj szansę Liamowi. - powiedział.
Spojrzałam na ojca, nie wiedząc czy, aby na pewno powinnam to zrobić. Mój wzrok jeszcze raz powędrował na małą dziewczynkę. Tryskała energią. Po prostu była szczęśliwa. I ja też chcę taka być. Tato zawsze miał rację. Ufam mu. Kiwnęłam głową na tak i westchnęłam.
- Kocham Cię tato. - powiedziałam. - Szkoda tylko, że już nie ma Cię z nami.
- Byłem, jestem i będę zawsze w waszych sercach. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuje. - przytuliłam jeszcze raz ojca.
- Nie masz za co córeczko. - odwzajemnił uścisk. - A teraz leć. Masz wiele spraw do załatwienia.
- Taa.. I to, aż za wiele. - powiedziałam. Tato się tylko zaśmiał i zaczęłam słyszeć w tle dźwięk mojego budzika. Otworzyłam leniwie oczy i wyłączyłam go. Wstałam i ruszyłam do szafy, aby wybrać coś do ubrania. Jak na wrzesień to było jeszcze ciepło. Z ciuchami ruszyłam do łazienki i założyłam na siebie błękitne rurki, białą podkoszulkę i tego samego koloru co spodnie koszulę w kratę. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, a na głowę włożyłam czarną bandamkę. Przygotowana weszłam z powrotem do pokoju i wzięłam do ręki swoją torbę na książki. Zeszłam na dół i w kuchni zastałam mamę.
- Cześć Córciu.
- Cześć mamo.
- Idziesz do szkoły? - zapytała widząc moją torbę.
- W końcu trzeba się czegoś nauczyć. - posłałam jej uśmiech i złapałam za jabłko. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:23. - Dobra ja się zbieram na przystanek.
- Miłego dnia. - zawołała, gdy byłam już w korytarzu. Na nogi wsunęłam moje czarne, już lekko zjechane trampki, a przez ramię przerzuciłam torbę. Gotowa wyszłam z domu, kierując się wprost na przystanek autobusowy. Nie czekałam nawet 5 minut, a już podjechał pojazd. Wsiadłam i zajęłam i zaczęłam się rozglądać za wolnym miejscem. Jedyne miejsce było koło dziewczyny z mojej klasy. Znowu to samo. Nie znam jej jeszcze, a często ją spotykam. Z tego co widziałam też nie jest zbytnio rozmowna.
- Wolne? - zapytałam nieśmiało i wskazałam głową na miejsce obok niej.
- Mhm.. - skinęła głową na tak. Zasiadłam koło niej, nie wiedząc zbytnio jak zacząć rozmowę.
- Jestem Megii. - wyciągnęłam do dziewczyny swoją rękę. Spojrzała tylko na nią, a później na mnie.
- Hope.. - uścisnęła moją dłoń swoją i lekko uniosła swoje kąciki ust do góry. Nie odzywałam się już do dziewczyny. Nie wiedziałam co powiedzieć. Żeby zająć czas zaczęłam myśleć o Liamie. Nie wiem już co zrobić. Tato twierdzi, żebym dała mu szansę. Mama też. Zayn zapewne też. Wczoraj pisał do mnie sms'y. Z rozmyślań wyrwał mnie głos dziewczyny.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie pokrzepiająco. Skąd ona wie co mi dolega? Zdziwiła mnie jej reakcja.
- I będzie. Taką mam nadzieję... - mruknęłam. Po chwili wraz z dziewczyną wysiadłyśmy z autobusu i skierowałyśmy się do budynku szkoły. Podeszłam do szafki i wyjęłam książki. Skierowałam się do sali zajęć artystycznych. Po drodze wpadłam na Zayna, Nialla i Harrego. Nigdzie nie widziałam Liama.
- Megii! - krzyknęli równocześnie widząc mnie.
- Cześć chłopcy. - uśmiechnęłam się w ich stronę. Przytuliliśmy się i zaczęliśmy rozmowę.
- Ja Cię dawno tu nie było. - powiedział Harry.
- Czas to nadrobić. - dodał Horan.
- Meheeem. Zobaczymy ile wytrzymacie. - zaśmiałam się. - Widzieliście gdzieś Liama? - zapytałam po chwili.
- Poszedł pod klasę. Nie jest zbytnio w nastroju od dwóch dni. - oznajmił Zayn. Westchnęłam.
- Dobra chodźmy na lekcję. - odparłam słysząc dzwonek kończący przerwę. Wraz z Niallem i Zaynem skierowaliśmy się w stronę do naszej sali wychowawczej i weszliśmy do środka. Zobaczyłam, że w naszej ławce już siedzi Liam. Spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się w jego stronę. Zmieszany, spuścił wzrok. Eh.. Coś mi się wydaje, że to nie będzie łatwe. Wolnym krokiem podeszłam do ławki i usiadłam koło mojego przyjaciela. Całą lekcję się nie odzywał. Drugą też. Bolało mnie to. Przez moje zachowanie osoba, która jest dla mnie ważna nie odzywa się do mnie. Powoli traciłam nadzieję, kiedy nagle podeszła do mnie Hope.
- Problem? - zapytała. Skąd ona to wszystko wie? - Widać to po Twojej mimice twarzy. - Dodała po chwili.
- Tak. Problem. - Mruknęłam niezadowolona.
- Jest długa przerwa idź może pobyć chwilę sama. - oznajmiła. W sumie całkiem dobry pomysł. Tylko gdzie? - Możesz iść na dach. - Czy ona czyta mi w myślach? Dziwi mnie jej zachowanie. Cóż.. Każdy jest doskonały na swój sposób.
- Dzięki.. - powiedziałam i poszłam w kierunku schodów, które miały mnie poprowadzić na dach szkolny. Na szczęście drzwi były otwarte więc nie było problemu z wejściem. Uchyliłam drzwi i uderzył mnie powiew wiatru. Usiadłam na skraju i rozmyślałam. Czemu to jest takie trudne. Zawsze coś się zepsuje. Nagle zza chmur wychyliło się słońce. Pierwsze co mi przyszło na myśl to tata. Może jednak nie miał racji? Nie to nie możliwe. Tato zawsze wiedział co dla mnie dobre. Siedziałam tak i nagle usłyszałam śpiew. Wstałam, aby rozglądnąć się o co chodzi.
Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today
Wszędzie rozpoznałabym ten głos... Znam go bardzo dobrze, aż za bardzo. Głos Liama. Był taki kojący. Chłopak tak samo jak ja wcześniej siedział na krawędzi dachu i grał na gitarze do tego śpiewając. Nie wiedziałam, że potrafi tak pięknie śpiewać i grać na gitarze. Jest niesamowity. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy mu przerwać, czy dalej słuchać, czy zostawić go w spokoju. W końcu postanowiłam z nim pogadać. Nie mogę uciekać przed problemami. Muszę to wyjaśnić. Muszę...
_______________________________________
No i napisałam 13 ^^ Jak myślicie co będzie dalej? Dodaję dziś, gdyż za chwilę wychodzę. Idę do szkoły na całą noc. Organizują noc filmową i wraz z przyjaciółką też idziemy :D Będzie przypał xD Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta ;) Następny napiszę jak tylko znajdę chwilę czasu. Postaram się jak najszybciej :) Teraz życzę każdemu miłego dnia i do zobaczenia :** <3 xx
Czytasz = Komentujesz :)
~~~~~~~~Tłumaczenie piosenki Liama(Moments)~~~~~~~
Zgaś światło
Pragnę być z Tobą
Pragnę poczuć Twoją miłość (tytuł rozdziału)
Pragnę leżeć obok Ciebie
Nie potrafię tego ukrywać, nawet gdy się staram
Serce uderza mocniej
Czas mi ucieka
Drżąca dłonie dotykają skórę
To staje się coraz trudniejsze
I sprawia, że łzy spływają mi po twarzy
Twoim życiem, Twoim głosem, Twoim powodem by żyć
Moja miłość, moje serce
Oddycha
Dla tej chwili w czasie
Odnajdę odpowiednie słowa, które powiem
Zanim mnie dzisiaj opuścisz
poniedziałek, 6 maja 2013
Rozdział 12 " Zależy mi na nim, ale nie chcę psuć tej przyjaźni. "
* Oczami Liama *
Te wszystkie chwile, które spędziłem bez Megii były monotonne. Uwielbiałem spędzać z nią czas. Z każdą chwilą pragnąłem coraz więcej i więcej. W końcu się uzależniłem. Tak, uzależniłem się od tej dziewczyny. Nie chciałem dać po sobie poznać, że coś do niej czuję. Nie chciałem stracić przyjaźni z osobą, która rozumie mnie tak samo, jak ja ją. Szło dobrze. Nawet świetnie. Zaufała mi. Nagle to porwanie... Moje serce pękło, ale ja musiałem zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Musiałem się poświęcić. I opłacało się. Odzyskałem to, co w życiu jest dla mnie ważne. Niestety. Uczucia zwyciężyły i wszystko poszło w diabli. Chociaż.. Zrobiłem coś o czym marzyłem. Pocałowałem ją. Pocałowałem dziewczynę, w której się zakochałem. Ale.. No właśnie jest, ale... Ona nie odwzajemnia moich uczuć....
* Następnego dnia, oczami Megii *
Dziś środa. Ponoć klasa wyszła do kina więc mam spokój i nie muszę się martwić o lekcję. Leżałam na łóżku pogrążona we własnych myślach. Nie wiedziałam co zrobić Mój stan psychiczny był masakryczny. Spojrzałam na wyświetlacz. Godzina 10:34 i 13 nieodebranych połączeń. Większość od Liama, ale znalazły się połączenia nieodebrane od Zayna. Nie miałam siły. To wszystko było za trudne. Leżałam tak na tym łóżku, pogrążona we własnych myślach, aż nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Tym ktosiem okazała się moja mama.
- Córciu, co się dzieje? - zapytała z troską. Zachowałam się wobec niej nie fair. Olałam ją z powodów prywatnych, a to właśnie ona chce mojego dobra.
- Czemu życie jest takie trudne? - odpowiedziałam jej pytaniem. Mama zbytnio nie ogarnęła o co mi chodzi. - Miałaś kiedyś taką sytuację, że zrobiłaś coś czego nie byłaś do końca pewna, a później uciekłaś? - sprostowałam moją wypowiedź.
- Szczerze? Byłam w takiej sytuacji z Twoim ojcem. - powiedziała. Byłam ciekawa tej historii.
- A opowiesz mi? - zrobiłam maślane oczka. Mama kiwnęła głową na tak i westchnęła.
- Byłam mniej więcej w twoim wieku. Wraz z ojcem i innymi znajomymi pojechaliśmy na kilka dni pod namioty. Wszystko było świetnie. Wraz z ojcem dużo rzeczy robiliśmy razem. Pewnego wieczoru podczas ogniska śpiewaliśmy różne piosenki, piekliśmy pianki i ogólnie było miło. W pewnym momencie nasz przyjaciel Stevie zaczął nam grać na gitarze wolną balladę. Alice z Tommim poszli w tan, a mnie porwał twój tato. Bujaliśmy się w rytm muzyki, nie odrywaliśmy od siebie wzroku. W pewnym momencie, nawet nie wiedziałam jak, ale Twój ojciec mnie pocałował. I wtedy bez słowa uciekłam. Wróciłam do domu. Nie wiedziałam co zrobić. W odnalezieniu się w tym wszystkim pomogła mi babcia i Tommi. To dzięki nim odnalazłam to co w życiu ważne. - Jej kąciki ust podniosły się ku górze w niemrawym uśmiechu. - A teraz mów co się stało.
- Eh.. No dobra. - mruknęłam. - Tak więc, jak tylko wróciliśmy do domu położyłam się na łóżku. Nagle do mojego okna zaczął dobijać się Liam. Zaproponował mi piknik. Z chęcią przyjęłam tą propozycję i jak wiesz poszliśmy. Li zabrał mnie na dach starego budynku skąd był piękny widok na Londyn. Tam zaczęliśmy bawić się w berka, rozmawialiśmy, jedliśmy, no i tańczyliśmy. I właśnie podczas tańca. Liam mnie pocałował. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwzajemniłam ten pocałunek. Po chwili coś we mnie pękło i uciekłam...
- Ha! Wiedziałam! - Krzyknęła rodzicielka.
- Co wiedziałaś? - Zapytałam zdezorientowana teraźniejszą sytuacją.
- Wyłapałam Krecika na słowach. Przechytrzyłam go i powiedział, że podobasz się mu, a jak zrozumiał co powiedział, zarumienił się i zaczął zaprzeczać. - Oznajmiła.
- Ale.. Co ja mam zrobić? - Zapytałam bezradna.
- Kochasz go? - Zapytała od razu.
- I w tym sęk, że tego właśnie nie wiem. - Westchnęłam.
- To może spytam się tak. Lubisz go? - zaczęła od początku.
- Tak. - stwierdziłam.
- Lubisz spędzać z nim czas? - kolejne pytanie.
- Nawet bardzo. - moje kąciki ust lekko się uniosły ku górze.
- Jak się czujesz w Jego towarzystwie?
- Czuję, że mogę być sobą. Nie muszę ukrywać swoich uczuć, ani udawać kogoś kim nie jestem. - wyjaśniłam. - Po prostu w Jego towarzystwie już nie muszę się czuć samotnych duchem. Mam kogoś kto mnie wspomoże.
- A gdyby coś mu się stało, co byś zrobiła? - zapytała.
- Hmm... Szłabym z kijem bejsbolowym i pytała się kto mu to zrobił. - stwierdziłam. Spojrzałam na rodzicielkę i razem wybuchłyśmy śmiechem.
- Jednak Cię zmienił ten chłopak. Kiedyś być tego nie powiedziała. - odparła mama przez śmiech.
- Tak naprawdę to bym się martwiła i była przy nim. Żeby go wspomóc. - oznajmiłam jak tylko opanowałam swój śmiech.
- Widzisz. To są właśnie oznaki, że Ci na nim zależy. A teraz powiedz mi, jak się czułaś, gdy Cię pocałował? - zapytała.
- Sama nie wiem. Było to przyjemne. Jeszcze fakt, że całowałam się z Liamem. - powiedziałam. Po chwili zorientowałam się co tak naprawdę powiedziałam.
- A widzisz... Zależy Ci na nim. - stwierdziła moja mama i czule się do mnie uśmiechnęła.
- Masz rację mamo. Zależy mi na nim, ale nie chcę psuć tej przyjaźni. Li i Zayn są jedynymi osobami, którym w pełni ufam. - skwitowałam. - Nie chcę go stracić...
- Córeczko.. Liam to dobry chłopak i wierzę, że Cię nie skrzywdzi. Udowodnił to odwagą, dzięki której Cię uratował. Daj mu szansę. - Moja mama nadal trzymała się swojego.
- Muszę to przemyśleć... - mruknęłam. Mama mnie tylko przytuliła i bez słowa wyszła. Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Miałam do podjęcia decyzję. Odpowiedź przyszła do mnie w odpowiednim czasie....
_____________________________________________
No to mamy rozdział 12. :) Dawno mnie nie było. 2 tygodnie O.o Dziwię się, że wytrzymałam, ale większość obowiązków rozwiązana ;> Od razu mówię. Nie wiem jak będą się pojawiać rozdziały, ale postaram się przynajmniej raz w tygodniu :) Znajomy przeinstalowuje mi Windowsa więc kompa nie mam, ale udało mi się napisać rozdział na telefonie, a później przyjaciółce wysłałam i mi to skopiowała i wrzuciła. A co do rozdziału. Wiem, że nie jest zbytnio długi i wgl nudny, ale musiałam trochę rozwinąć uczucia Megii xd Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta ;D Mam nadzieję, że pozostawicie w komentarzu ślad po sobie i opinię na temat rozdziału :) Buźkaaa :** <3 xx
Te wszystkie chwile, które spędziłem bez Megii były monotonne. Uwielbiałem spędzać z nią czas. Z każdą chwilą pragnąłem coraz więcej i więcej. W końcu się uzależniłem. Tak, uzależniłem się od tej dziewczyny. Nie chciałem dać po sobie poznać, że coś do niej czuję. Nie chciałem stracić przyjaźni z osobą, która rozumie mnie tak samo, jak ja ją. Szło dobrze. Nawet świetnie. Zaufała mi. Nagle to porwanie... Moje serce pękło, ale ja musiałem zrobić wszystko, aby ją odzyskać. Musiałem się poświęcić. I opłacało się. Odzyskałem to, co w życiu jest dla mnie ważne. Niestety. Uczucia zwyciężyły i wszystko poszło w diabli. Chociaż.. Zrobiłem coś o czym marzyłem. Pocałowałem ją. Pocałowałem dziewczynę, w której się zakochałem. Ale.. No właśnie jest, ale... Ona nie odwzajemnia moich uczuć....
* Następnego dnia, oczami Megii *
Dziś środa. Ponoć klasa wyszła do kina więc mam spokój i nie muszę się martwić o lekcję. Leżałam na łóżku pogrążona we własnych myślach. Nie wiedziałam co zrobić Mój stan psychiczny był masakryczny. Spojrzałam na wyświetlacz. Godzina 10:34 i 13 nieodebranych połączeń. Większość od Liama, ale znalazły się połączenia nieodebrane od Zayna. Nie miałam siły. To wszystko było za trudne. Leżałam tak na tym łóżku, pogrążona we własnych myślach, aż nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Tym ktosiem okazała się moja mama.
- Córciu, co się dzieje? - zapytała z troską. Zachowałam się wobec niej nie fair. Olałam ją z powodów prywatnych, a to właśnie ona chce mojego dobra.
- Czemu życie jest takie trudne? - odpowiedziałam jej pytaniem. Mama zbytnio nie ogarnęła o co mi chodzi. - Miałaś kiedyś taką sytuację, że zrobiłaś coś czego nie byłaś do końca pewna, a później uciekłaś? - sprostowałam moją wypowiedź.
- Szczerze? Byłam w takiej sytuacji z Twoim ojcem. - powiedziała. Byłam ciekawa tej historii.
- A opowiesz mi? - zrobiłam maślane oczka. Mama kiwnęła głową na tak i westchnęła.
- Byłam mniej więcej w twoim wieku. Wraz z ojcem i innymi znajomymi pojechaliśmy na kilka dni pod namioty. Wszystko było świetnie. Wraz z ojcem dużo rzeczy robiliśmy razem. Pewnego wieczoru podczas ogniska śpiewaliśmy różne piosenki, piekliśmy pianki i ogólnie było miło. W pewnym momencie nasz przyjaciel Stevie zaczął nam grać na gitarze wolną balladę. Alice z Tommim poszli w tan, a mnie porwał twój tato. Bujaliśmy się w rytm muzyki, nie odrywaliśmy od siebie wzroku. W pewnym momencie, nawet nie wiedziałam jak, ale Twój ojciec mnie pocałował. I wtedy bez słowa uciekłam. Wróciłam do domu. Nie wiedziałam co zrobić. W odnalezieniu się w tym wszystkim pomogła mi babcia i Tommi. To dzięki nim odnalazłam to co w życiu ważne. - Jej kąciki ust podniosły się ku górze w niemrawym uśmiechu. - A teraz mów co się stało.
- Eh.. No dobra. - mruknęłam. - Tak więc, jak tylko wróciliśmy do domu położyłam się na łóżku. Nagle do mojego okna zaczął dobijać się Liam. Zaproponował mi piknik. Z chęcią przyjęłam tą propozycję i jak wiesz poszliśmy. Li zabrał mnie na dach starego budynku skąd był piękny widok na Londyn. Tam zaczęliśmy bawić się w berka, rozmawialiśmy, jedliśmy, no i tańczyliśmy. I właśnie podczas tańca. Liam mnie pocałował. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że odwzajemniłam ten pocałunek. Po chwili coś we mnie pękło i uciekłam...
- Ha! Wiedziałam! - Krzyknęła rodzicielka.
- Co wiedziałaś? - Zapytałam zdezorientowana teraźniejszą sytuacją.
- Wyłapałam Krecika na słowach. Przechytrzyłam go i powiedział, że podobasz się mu, a jak zrozumiał co powiedział, zarumienił się i zaczął zaprzeczać. - Oznajmiła.
- Ale.. Co ja mam zrobić? - Zapytałam bezradna.
- Kochasz go? - Zapytała od razu.
- I w tym sęk, że tego właśnie nie wiem. - Westchnęłam.
- To może spytam się tak. Lubisz go? - zaczęła od początku.
- Tak. - stwierdziłam.
- Lubisz spędzać z nim czas? - kolejne pytanie.
- Nawet bardzo. - moje kąciki ust lekko się uniosły ku górze.
- Jak się czujesz w Jego towarzystwie?
- Czuję, że mogę być sobą. Nie muszę ukrywać swoich uczuć, ani udawać kogoś kim nie jestem. - wyjaśniłam. - Po prostu w Jego towarzystwie już nie muszę się czuć samotnych duchem. Mam kogoś kto mnie wspomoże.
- A gdyby coś mu się stało, co byś zrobiła? - zapytała.
- Hmm... Szłabym z kijem bejsbolowym i pytała się kto mu to zrobił. - stwierdziłam. Spojrzałam na rodzicielkę i razem wybuchłyśmy śmiechem.
- Jednak Cię zmienił ten chłopak. Kiedyś być tego nie powiedziała. - odparła mama przez śmiech.
- Tak naprawdę to bym się martwiła i była przy nim. Żeby go wspomóc. - oznajmiłam jak tylko opanowałam swój śmiech.
- Widzisz. To są właśnie oznaki, że Ci na nim zależy. A teraz powiedz mi, jak się czułaś, gdy Cię pocałował? - zapytała.
- Sama nie wiem. Było to przyjemne. Jeszcze fakt, że całowałam się z Liamem. - powiedziałam. Po chwili zorientowałam się co tak naprawdę powiedziałam.
- A widzisz... Zależy Ci na nim. - stwierdziła moja mama i czule się do mnie uśmiechnęła.
- Masz rację mamo. Zależy mi na nim, ale nie chcę psuć tej przyjaźni. Li i Zayn są jedynymi osobami, którym w pełni ufam. - skwitowałam. - Nie chcę go stracić...
- Córeczko.. Liam to dobry chłopak i wierzę, że Cię nie skrzywdzi. Udowodnił to odwagą, dzięki której Cię uratował. Daj mu szansę. - Moja mama nadal trzymała się swojego.
- Muszę to przemyśleć... - mruknęłam. Mama mnie tylko przytuliła i bez słowa wyszła. Cały dzień przesiedziałam w pokoju. Miałam do podjęcia decyzję. Odpowiedź przyszła do mnie w odpowiednim czasie....
_____________________________________________
No to mamy rozdział 12. :) Dawno mnie nie było. 2 tygodnie O.o Dziwię się, że wytrzymałam, ale większość obowiązków rozwiązana ;> Od razu mówię. Nie wiem jak będą się pojawiać rozdziały, ale postaram się przynajmniej raz w tygodniu :) Znajomy przeinstalowuje mi Windowsa więc kompa nie mam, ale udało mi się napisać rozdział na telefonie, a później przyjaciółce wysłałam i mi to skopiowała i wrzuciła. A co do rozdziału. Wiem, że nie jest zbytnio długi i wgl nudny, ale musiałam trochę rozwinąć uczucia Megii xd Mam nadzieję, że ktoś to jeszcze czyta ;D Mam nadzieję, że pozostawicie w komentarzu ślad po sobie i opinię na temat rozdziału :) Buźkaaa :** <3 xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)