- Halo? - zapytałam jeszcze lekko zaspanym głosem.
- Megii? Wnusiu tutaj babcia. - po drugiej stronie słuchawki usłyszałam ten ciepły głos staruszki.
- Cześć babciu. Jak tam u Ciebie? - zapytałam z grzeczności.
- Bardzo dobrze. Dziękuje, że pytasz. - odparła.
- A jak trzyma się Oliver? - dwa lata po śmierci taty zmarł też mój dziadek. Babcia bardzo to przeżyła, ale od kilku lat towarzyszy jej Oliver - bliski przyjaciel dziadka.
- Też świetnie. Nadal prowadzimy sklep z pamiątkami, a pomaga nam jego wnuczek Jay i Maja. - oznajmiła kobieta z entuzjazmem. Maja..? Maja..? Coś mi się kojarzy. No przecież! Jak ja mogłam zapomnieć. Maja to wnuczka przyjaciółki mojej babci. Jak byłam mała i przyjeżdżaliśmy do babci to się bawiłam właśnie z Majką. Ciekawe co u niej? Pamiętam, że za malucha byłyśmy nierozłączne. W ogóle to ona mnie jeszcze pamięta?
- Wracając kochana. Zadzwoniłam, aby się zapytać czy nie miałabyś ochoty odwiedzić starej babuni? Stęskniłam się za Tobą maleńka, a Jay z Mają jadą dziś do Londynu po dostawę dla nas i pomyślałam czy nie zabrałabyś się z nimi na weekend? - zaśmiałam się cicho pod nosem na jej słowa.
- Oczywiście babciu. Z chęcią. - odpowiedziałam od razu. - W sumie zależy też czy mama się zgodzi.
- Oto się nie martw już z nią rozmawiałam. - oznajmiła. W głowie miałam jeszcze jeden powód, aby nie jechać.
- Babciu, a mogłabym wziąć kogoś ze sobą? - zadałam dosyć proste pytanie.
- Tego twojego chłopaka? - zapytała się, po czym z jej ust wydobył się cichy chichot nie dostając przez chwilę żadnej odpowiedzi z mojej strony. - Mama mnie uprzedziła, że pewnikiem nie będziesz chciała go zostawić. Oczywiście, przyjedź z nim. Z chęcią go poznam.
- Ummm... Okej, a o której dokładnie Maja będzie z tym chłopakiem? - spytałam nieśmiało, a w tym samym czsie do pokoju wszedł uśmiechnięty Li z tacą w ręku, na której znajdował się talerz z jajecznicą i sokiem jabłkowym. Spojrzał na mnie pytająco, unosząc jedną brew. Przyłożyłam palec do ust, dając mu znak, że ma być cicho, na co kiwnął głową.
- O 14 będą u Was pod domem. Podałam im adres. Bądźcie gotowi. Jutro Oliver i ja was odwieziemy.
- Dobrze babciu. Na pewno będziemy gotowi. Do zobaczenia. Buziaki.- powiedziałam i się rozłączyłam.
- Babunia dzwoniła? - chłopak zapytał lekko rozbawiony.
- Taaak... - odparłam ziewając ospale.
- Mam śniadanko dla Ciebie. - zaśmiał się lekko pod nosem i usiadł obok mnie na łóżku i podał mi tacę z jedzeniem.
- Mwaah! Dziękuje Kreciku. - cmoknęłam go w policzek i wzięłam się za pałaszowanie. - Masz jakieś plany na ten weekend? - zapytałam połykając kolejną porcje jedzenia.
- Nie, nie mam.
- To już masz. - zachichotałam widząc jego reakcje.
- W coś ty mnie wrobiła? - zapytał podejrzliwie przymrużając oczy.
- No bo babcia mnie do siebie zaprosiła, a ja nie chce jechać tam sama. - dodałam szeptem spuszczając głowę. Wiedziałam, że to go może skruszy. Tak wiem jestem mądra.
- Ejjj, nic się nie stało. Z chęcią pojadę z Tobą. A o której jedziemy?
- Em... Jeśli dobrze pamiętam o czternastej mamy być gotowi. - powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Okej to się zbierajmy, bo ja muszę jeszcze skoczyć do siebie do domu. - odparł z uśmiechem.
- Zgoda.
_______________________________
Taki króciutki, ale chciałam go dokończyć, gdyż następny pojawi się już epilog. :c Nie będę się rozpisywać, więc życzę miłego tygodnia, bo juto do szkoły żabcie :33
- Babunia dzwoniła? - chłopak zapytał lekko rozbawiony.
- Taaak... - odparłam ziewając ospale.
- Mam śniadanko dla Ciebie. - zaśmiał się lekko pod nosem i usiadł obok mnie na łóżku i podał mi tacę z jedzeniem.
- Mwaah! Dziękuje Kreciku. - cmoknęłam go w policzek i wzięłam się za pałaszowanie. - Masz jakieś plany na ten weekend? - zapytałam połykając kolejną porcje jedzenia.
- Nie, nie mam.
- To już masz. - zachichotałam widząc jego reakcje.
- W coś ty mnie wrobiła? - zapytał podejrzliwie przymrużając oczy.
- No bo babcia mnie do siebie zaprosiła, a ja nie chce jechać tam sama. - dodałam szeptem spuszczając głowę. Wiedziałam, że to go może skruszy. Tak wiem jestem mądra.
- Ejjj, nic się nie stało. Z chęcią pojadę z Tobą. A o której jedziemy?
- Em... Jeśli dobrze pamiętam o czternastej mamy być gotowi. - powiedziałam po chwili zastanowienia.
- Okej to się zbierajmy, bo ja muszę jeszcze skoczyć do siebie do domu. - odparł z uśmiechem.
- Zgoda.
_______________________________
Taki króciutki, ale chciałam go dokończyć, gdyż następny pojawi się już epilog. :c Nie będę się rozpisywać, więc życzę miłego tygodnia, bo juto do szkoły żabcie :33